„Płodny” radny, czyli zabawa z absolutorium

W tym tygodniu upływa ostateczny czas udzielania lub nie absolutorium dla sprawujących władzę wykonawczą w jednostkach samorządu terytorialnego. Zgodnie z zapisami ustaw o samorządzie gminnym i powiatowym kompetencja ta należy wyłącznie do radnych.

Udzielenie absolutorium wyraża akceptację działalności finansowej oraz uznanie jej za prawidłową i nie budzącą zastrzeżeń. Absolutorium jest ściśle budżetową instytucją badającą związek pomiędzy planowaniem, a wykonaniem budżetu.

Po rozpatrzeniu sprawozdania z wykonania budżetu, po analizie opinii Regionalnej Izby Obrachunkowej i uzyskaniu pozytywnej opinii Komisji Rewizyjnej, radni mają obowiązek sprawdzić, czy to co zaplanowali w uchwale budżetowej na dany rok, włodarz samorządu zrealizował w danym czasie. Jeśli nie to dlaczego.

Niektórzy jednak zapominają, iż absolutorium  dotyczy  jedynie  wykonania  budżetu  za rok poprzedni, a  nie  odnosi  się  do  całokształtu  działalności  włodarza gminy, miasta czy powiatu. Radni nie  oceniają  poprawności  sprawowania  mandatu  prezydenta/wójta/Zarządu Powiatu czy  też  nie  oceniają  politycznego  zaangażowania  w  realizację  programów  przedwyborczych! To że ktoś nie lubi prezydenta czy wójta i nie zgadza się z nim politycznie nie powinno mieć najmniejszego znaczenia.

Absolutorium  to  nie  polityczna  ocena  włodarzy samorządów! 

Niestety często ocena  dla  władzy  wykonawczej  wyrażona  w  absolutorium  jest  jednocześnie  oceną  rzetelności  pracy  radnych  lub  wręcz  ujawnia  uprawiane  przez  niektórych  radnych  politykierstwo.

Ta  sytuacja  uwidacznia  się  przejrzyście,  gdy  mimo  pozytywnej  oceny  z  wykonania  budżetu,  niektórzy  radni  próbują  wystawić  organowi  władzy  wykonawczej  ocenę  opartą  na  osobistej  niechęci,  czy  też  źle  pojętej  samorządności. Ponadto niektórzy radni nie mają bladego pojęcia o zasadach funkcjonowania gospodarki finansowej samorządów, więc zajmują się tym co umieją najlepiej. Wywołują polityczne zamieszanie jazgocząc nie na temat.

Tak zdarza się niestety także w naszych samorządach. Ostatnio przeczytałem, iż jeden z radnych, w cotygodniowym wywiadzie z samym sobą, zapowiada, że nie zagłosuje za absolutorium, bo jak twierdzi: absolutorium to taki moment, w którym podsumowuje się dotychczasowe dokonania starosty(…)

Obawiam się, iż radny jest nieco niedoinformowany. Pomijając fakty, o których pisałem powyżej, to chciałbym zauważyć, że absolutorium dotyczy pracy Zarządu Powiatu, a nie Starosty!

Radny pisze: W mojej ocenie starosta wydaje pieniądze niefrasobliwie i dlatego na pewno będę głosował przeciw udzieleniu absolutorium.

Szczerze mówiąc nie mam pojęcia jak starosta wydaje pieniądze, myślę że na ten temat jakąś wiedzę ma jego żona, choć szczerze mówiąc raczej nie powinno to nikogo obchodzić. Nie wiem także do końca co to znaczy wydawać swoje pieniądze niefrasobliwie. Czyżby radny martwił się, że Starosta za dużo wydaje w miesiącu na lody? I jaki ma to związek z absolutorium? Szczerze – nie wiem.

Ale przejdźmy do poważniejszych zarzutów radnego. Niczym rasowy detektyw szukając prawdy pisze: Nie poprę budżetu, ponieważ (…)

Może jeszcze chwilka. Zanim przejdę do tego „ponieważ” mała uwaga – głosowane będzie absolutorium, a nie projekt budżetu! (mówię o tym tak na wszelki wypadek, bo mam wrażenie, że radny nieco przysnął)

No dobra, ponieważ, bo, dlatego że:

1. Nieetyczne było wypłacenie ekwiwalentu za zaległy urlop.

Takie są przepisy w tym kraju panie radny. Jak pracownik nie wykorzysta urlopu to należy mu się ekwiwalent. Było to wiec całkowicie zgodne z prawem. Natomiast niewypłacenie ekwiwalentu jest niezgodne z prawem!

Wracając jednak do tematu trzeba ponownie przypomnieć, iż absolutorium nie odnosi się w żaden sposób do postępowań etycznych bądź nieetycznych. Warto przy tej okazji powołać się na wyrok Sądu Administracyjnego w Warszawie z 2007 roku (V SA/Wa 2258/07 – Wyrok WSA w Warszawie z 2007-11-12) z którego jasno wynika, iż dokonując oceny wykonania budżetu rada powinna czynić to w sposób kompleksowy, odnosząc się do całości wykonania planu finansowego, jakim jest budżet, a nie koncentrować się na jedynie wybranych jego elementach, czy też kwestiach wręcz z nim nie związanych, a dotyczących innych sfer działania organu wykonawczego, takich jak np. wykorzystywanie lub nie urlopów przez Starostę.

Ciekawym jest, iż w orzecznictwie sądów administracyjnych ugruntowany jest pogląd, który stwierdza, że nieudzielanie absolutorium z przyczyn innych, niż z tytułu wykonania budżetu stanowi istotne naruszenie art. 12 pkt 6 u.s.p. i art. 199 ust. 3 ustawy z dnia 5 czerwca 2005r. o finansach publicznych (Dz. U. Nr 249, poz. 2104 ze zm.)(por. wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 14 stycznia 2002 r. sygn. akt I SA/Po 1606/01- LEX nr 79796).

2. W mojej ocenie – pisze następnie radny – a potwierdza to ekonomia i wyliczenia rachunkowe, przeprowadzona reforma regulaminu organizacyjnego przyniosła wzrost kosztów funkcjonowania urzędu o ponad 100 tys. zł i widoczny spadek jakości pracy.

Oczywiście w następnych słowach radny martwi się o płacone przez nas wszystkich podatki. Jakie to powinno być dla władz powiatu zawstydzające.

Pomijając fakt, iż radny ochoczo głosował za przyjęciem zmian w regulaminie, to ciekawy jestem skąd „nasz genialny” radny ma takie wyliczenia? Jakie to cudowne metody analityczne wspomagają go w tej społecznej i okazuje się niewdzięcznej pracy radnego, gdzie jedyny, samotny walczy z niefrasobliwością, niedbalstwem i beztroską pracowników samorządowych? Pytam, bo takie wyliczenia przydałyby się w Starostwie.

Zawsze uważałem, że dla niektórych matematyka to za trudny przedmiot. A co dopiero ekonomia! A „nasz” radny proszę – popatrzył, przetworzył coś w głowie i … kwota podana. Naprawdę, wybitny umysł!

Mam tylko pytanie w kwestii formalnej odnośnie spadku jakości pracy. Nie za bardzo rozumiem. Czy radny sugeruje, iż pracownicy urzędu stali się leniwi, czy po prostu robią na złość zarządowi i obijają się z premedytacją? A może po prostu to nieuki i nie nadążają za zmieniającą się rzeczywistością?

3. W punkcie trzecim radny chyba próbuje jednak docenić Starostę – zresztą osądźcie sami: Po trzecie, pan starosta – jako jeden z niewielu, bądź jedyny starosta w Polsce – zlikwidował wydział edukacji, chociaż około 60% wszystkich środków budżetowych jest wydawana właśnie na edukację. Ta likwidacja to ewenement lub bardzo rzadkie zjawisko w skali kraju.

Aby ostudzić nieco entuzjazm z robienia rzeczy unikatowych, muszę jednak powiedzieć, że „niestety” zadania edukacyjne w całości przejął Wydział Polityki Społecznej. Nie ma więc oszczędności aż 60% kosztów, bo domniemuję, że właśnie z tego radny jest taki dumny.

Wydział ten obecnie zajmuje się także mnóstwem innych spraw … może dlatego radny pisał o spadku jakości pracy?

Muszę też zmartwić radnego, bo w Polsce jest sporo wydziałów polityki społecznej i nie ma przy tej okazji wydziałów edukacji. Więc radość z oryginalności była ciut przedwczesna.

4. Na koniec radny mówi o pomniku. Dumnie nazywa go pomnikiem głupoty. Chodzi o obelisk, na którym widnieją historyczne zdjęcia mostu na Jeziorze Ełckim. Pomnik powstał na setną rocznicę przebudowy mostu, kiedy to drewnianą konstrukcję zastąpiła murowana. Ze względu na brak zgody władz miasta, właściciela terenu, nie stoi aktualnie przy moście, tylko przy Zespole Szkół nr 1.

Nie wiem, co pomnik ma wspólnego z absolutorium, ale wiem, że pomnik to nie tylko konstrukcja drewniana lub murowana. Słowo „pomnik”, jak słusznie zauważył pan radny” można użyć także w stosunku do symbolu czegoś, także wielkiej głupoty. Nie wiem jak wy, ale nie mam wątpliwości, co za jakiś czas będzie utożsamiane z pomnikiem głupoty.

Wracając jednak do absolutorium. Nieprzyznanie go władzom samorządowym nie jest równoznaczne z odwołaniem prezydenta, wójta czy Zarządu Powiatu. Nie ma więc bezpośredniego wpływu na „nowe rozdanie polityczne”. Niektórym jednak się marzy zniszczenie tego, co jest aktualnie, bo może przy okazji i im „coś skapnie”. Trochę dziwne, bo do wyborów zostało niewiele ponad dwa lata … no tak, ale pewnie niektórym tak się pali, bo wiedzą, że za dwa lata w lokalnej polityce ich już nie będzie.