Wywiad z Włodzimierzem Szelążkiem, wiceprezydentem Ełku

wlodzimierz-szelazekWitam serdecznie Panie Prezydencie.

 

Dzień dobry, witam serdecznie.

 

Czy w tym roku urlop był udany? Odpoczął Pan trochę?

 

O tak, udany. Spędziłem go w okolicach Ełku. Pogoda dopisała, woda też boska, a do tego wykonałem kawał dobrej roboty pracując fizycznie. Odpocząłem od telefonów, spraw urzędowych i innych codziennych problemów. Najlepiej relaksuję się na świeżym powietrzu wraz z rodziną. I tak było tym razem.

 

Ma Pan opinię osoby bardzo pracowitej. Czy energię do pracy bierze Pan właśnie z przebywania z rodziną?

 

Miło słyszeć, ale może coś w tym jest. Nie potrafię nic nie robić. Nawet gdy mam wolne to zawsze szukam sobie jakiegoś zajęcia. Co do ładowania energii to faktycznie kontakt z bliskimi działa na mnie odżywczo. Myślę, że bez rodziny byłbym innym człowiekiem. Jest ona dla mnie najważniejsza. Rodzina mobilizuje nie tylko do pracy, ale i do uczenia się wzajemnych relacji, szacunku dla innych, odmiennych poglądów.

 

Jest Pan bardzo widoczny w mediach ze względu na zajmowane stanowisko. Często wypowiada się Pan na tematy związane z życiem miasta. Czy to oznacza, że macie aż tak dużo pracy?

 

Nie zastanawiałem się nigdy, czy ilość pracy jest proporcjonalna do ilości wystąpień medialnych? Praca w urzędzie jest zawsze. Nasze miasto to żywy organizm. Zawsze coś się dzieje. Telefon dzwoni o każdej porze dnia, często z prośbą o interwencję lub pomoc, a bieżące funkcjonowanie służb miejskich także wymaga ciągłej gotowości. No i zwykła praca urzędnicza, urzędnicze decyzje. Warto przy tym dodać, że praca na stanowisku prezydenckim jest łatwiejsza, gdy ma się profesjonalnych współpracowników – a tacy ludzie pracują właśnie w Urzędzie Miasta w Ełku. I jeszcze na koniec mogę powiedzieć: pracy mam więcej niż wystąpień medialnych, a wystąpienia medialne to część mojej pracy i obowiązek wobec mieszkańców.

 

Trenował Pan kiedyś biegi przez płotki. Czy praca wiceprezydenta miasta przypomina Panu tę dyscyplinę sportu?

 

Nie, nie jest tak źle. Choć w mojej pracy faktycznie są okresy, gdy nie wszystko idzie dobrze i to przypomina bieg miedzy płotkami. Na szczęście nie za wysokie i zawsze udaje się je pokonać.

 

W Radzie Miasta większość stanowią Radni Platformy Obywatelskiej. Czy zatem wszystkie zamierzenia można było realizować bez większego problemu?

 

Tu muszę Pana trochę poprawić, gdyż radnych Platformy Obywatelskiej jest dziewięciu na dwudziestu trzech w całej Radzie, a więc nie mamy większości. Jesteśmy najliczniejszym klubem, ale żeby coś pomyślnie zrealizować należy do naszych racji przekonywać jeszcze innych. To nie zawsze jest proste. Bardzo trudne są też rozmowy w samym klubie PO – każdy radny ma swoje zdanie i wcale nie jest łatwo dojść do konsensusu. Na szczęście ostatecznie zawsze umiemy wypracować wspólne rozwiązanie, które przekazywane jest innym klubom.

 

Są tacy, którzy wieszczą katastrofę finansową w naszym mieście. Czy to realny problem?

 

Najlepszym materiałem do poparcia lub odrzucenia tej tezy jest analiza budżetu miasta i załączonej do niego prognozy sytuacji finansowa. I co tam mamy? Według danych z dnia 29 czerwca 2010 kwota długu na koniec roku 2010 wyniesie około 61,4 mln zł. Jest to dług w stosunku do dochodów na poziomie 41,51%. Do poziomu krytycznych 60%, zapisanego w ustawie, jeszcze daleko. Czy zatem to dużo?

 

Myślę, że szukając odpowiedzi na to pytanie warto też zerknąć do oświadczenia majątkowego radnego, który głosi wizję takiej katastrofy. Biorąc pod uwagę jego prywatne długi i dochody podobny wskaźnik wyniósłby ponad 300%. Cytując zatem znanego polskiego redaktora powiem: lekarzu lecz się najpierw sam.

 

Wracając do tematu – przy założeniu, że nasza prognoza jest słuszna, na koniec roku 2011 ten sam wskaźnik wyniesie 46,7 % a w roku 2012 prawdopodobnie 47,3 %. Idąc dalej, rok 2013 ukończymy ze wskaźnikiem 47,3 %, a już następny rok – 2014 zakończy się na poziomie 43,4 %.

 

Muszę też dodać, iż po pierwsze nasza prognoza zakłada znaczny spadek dochodów własnych od roku 2012. „Kreatywny księgowy” mógłby założyć wzrost dochodów i to dałoby nam doskonałe wskaźniki. Ale czy o to chodzi? No i po drugie założenia do budżetu są zawsze bardziej pesymistyczne niż późniejsze wykonanie. Na dowód proponuję analizę prognozy zadłużenia miasta z końca roku 2009 i obecną. Różnica jest znacząca. Na plus oczywiście.

 

Dług Miasta może jednak przekroczyć 60 mln zł. Skąd się bierze takie zadłużenie?

 

Potrzeby i oczekiwania są duże. Mamy duże wydatki bieżące i duże zaległości w utrzymaniu naszego mienia komunalnego. Żaden z sektorów naszej komunalnej gospodarki jeszcze nie stanął na nogi i ciągle brakuje środków na działanie.

 

Proszę spojrzeć na to z takiej strony: przykładowo każda wspólnota mieszkaniowa chciałaby wokół swojej nieruchomości porządne chodniki, parkingi i place zabaw, właściwe każdy chciałby coś u siebie zrobić.

 

Jeżeli mamy podobny problem u mieszkańców ulic – na przykład mniejszej ulicy Wawelskiej i dużej ulicy Wojska Polskiego, to który w pierwszej kolejności rozwiązać? Komu zatem powiedzieć, że na razie nie doczekają tej niezbędnej dla nich inwestycji. Mieszkańcom tej mniejszej ulicy? Zawsze stoję na stanowisku, że nie można pomijać kogokolwiek w realizacji ich potrzeb, za które odpowiada miasto. Niestety na wszystko nie zawsze starcza pieniędzy, które mamy z wpływów do budżetu. Dlatego musimy szukać ich gdzie indziej – najprościej je pożyczając. Innym wyjściem byłoby podniesienie lokalnych podatków – jestem wrogiem takiego rozwiązania, bo to zabiłoby ełcką przedsiębiorczość.

 

Są jeszcze tak zwane twarde inwestycje: budowa dróg, remont starych sieci kanalizacyjnych, deszczowych, wodociągowych i wiele innych. Są to wszystko rzeczy potrzebne i pilne, nie powinniśmy ich odkładać na niewiadomo jaki okres. Aby zmniejszyć koszty inwestycji staramy się skorzystać ze środków unijnych, ale tam z kolei trzeba mieć pieniądze na wkład własny. Do jednej wydanej na inwestycje złotówki Unia Europejska dokłada jedną, dwie lub trzy.

 

Można by było nie inwestować dziś czekając na lepsze czasy. Ale za kilka lat nie będzie funduszy unijnych,  a przykładowo zakład unieszkodliwiania odpadów i tak trzeba by było wybudować. Czy za kilka lat będzie nas na to stać? Bardzo wątpię. Lepiej to zrobić dziś pożyczając połowę potrzebnej kwoty niż za trzy czy cztery lata pożyczając całość.

 

W Ełku dzieje się bardzo dużo, nie tylko pod względem inwestycji, ale także wydarzeń sportowych i kulturalnych. Komu należą się za to podziękowania?

 

Tym, którzy to realizują. Naszym pracownikom z ECK, MOSiR, Urzędu Miasta i innym, których tu wszystkich trudno wymienić. Oczywiście nie zapominajmy o radnych, którzy decydują o wielu sprawach. To przecież radni decydują na co będą wydawane pieniądze i w jakiej wysokości. Prezydent tylko wykonuje ich wolę.

 

Porozmawiajmy chwilę o tych największych inwestycjach w Ełku. Jako szef Rady Nadzorczej spółki Eko-Mazury sprawuje Pan niejako kontrolę nad budową zakładu unieszkodliwiania odpadów w Siedliskach, o którym przed chwilą Pan wspomniał. Kiedy Ełczanie zostaną poinformowani o zakończeniu inwestycji?

 

Jest to inwestycja wieloletnia zaplanowana na lata 2009-2012 za kwotę ponad 87 mln zł. Mogę dziś poinformować Ełczan o tym, że już lada dzień uprawomocni się pozwolenie na budowę głównych budynków administracyjnych, wag, punktu przyjęć i ciągów komunikacyjnych wraz z infrastrukturą w Siedliskach.

 

Nasz projekt to nie tylko Siedliska, ale także stacje przeładunkowe w Gołdapi, Olecku oraz w Białej Piskiej. Tam też wkrótce powinny być gotowe pozwolenia na budowę i będą mogły ruszyć prace budowlane. Odpowiadając na pytanie – informacja o zakończeniu tej inwestycji będzie podana w kwietniu 2012 roku. Natomiast rozruch technologiczny całej instalacji będzie trwał już od grudnia 2011 roku, czyli stosunkowo nie długo.

 

Czy realizacja inwestycji nie jest zagrożona chociażby działaniami obecnego wójta?

 

Już nie. Bywało różnie – członkowie Związku Międzygminnego mieli różne pomysły, ale w obliczu pilnej konieczności realizacji inwestycji potrafili się w końcu porozumieć.

 

Co dla Ełku daje budowa takiego zakładu?

 

Po pierwsze wprowadza gospodarkę odpadami w naszym regionie do cywilizowanej Europy. Będziemy mieli nowoczesny zakład unieszkodliwiania odpadów, a nie składowisko odpadów. Będzie to miejsce, które będzie wzorem dla innych. Znikną śmieci, Ełk będzie czystszym miastem, budowa zakładu pozwoli to na zachowanie przez nasz region wysokich walorów przyrodniczych i krajobrazowych, na podniesienie świadomości społecznej w zakresie gospodarowania odpadami i ochrony środowiska w wyniku działań edukacyjnych związanych z projektem.

 

Mało się mówi w Ełku o innej, ale chyba największej inwestycji w mieście, związanej z poprawą gospodarki wodno-ściekowej aglomeracji Ełk. Mógłby nam Pan przybliżyć szczegóły tej inwestycji?

 

Realizacja tej inwestycji ma na celu poprawienie stanu higieniczno – sanitarnego miasta poprzez budowę i modernizację sieci kanalizacji sanitarnej w mieście Ełk. Dzięki tej inwestycji wreszcie całe miasto będzie miało kanalizację sanitarną! Nie wchodząc w szczegóły powiem krótko: przebudowany i odnowiony zostanie cały system kanalizacji nie tylko sanitarnej, ale także deszczowej i wodociągowej, zmodernizowane zostaną też przepompownie ścieków. W ramach projektu zlikwidowanych zostanie też 230 nieekologicznych szamb, zlokalizowanych w bezpośredniej bliskości Jeziora Ełk, wreszcie zabezpieczymy Ełk przed skutkami ulewnych deszczy. Na uwagę zasługuje też budowa drugostronnego zasilania w wodę naszego miasta.

  

Chciałbym tu także podkreślić, iż w ślad za modernizacja tych sieci pójdzie budowa dróg i chodników osiedlowych na Osiedlu Grunwaldzkim i Leśnym. A to dla mieszkańców tych miejsc jest równie ważne jak sama gospodarka wodno-ściekowa.

 

A co to za zamieszanie z Techno-Parkiem?

 

Postaram się to wytłumaczyć. Techno – Park realizujemy dwuetapowo. I etap polegał na kompleksowym przygotowaniu terenu czyli mówiąc krótko na jego uzbrojeniu. Wykonano drogi publiczne, drogi wewnętrzne, chodniki, oświetlenie i sieci kanalizacyjne, deszczowe i wodociągowe. To już zostało zrobione.

 

Zamieszanie wynikło przy realizacji II etapu, czyli budowy obiektów na części już uzbrojonej działki Techno – Parku. Chodzi o to, że planując tą inwestycję i wpisując się z nią na dofinansowanie unijne mieliśmy przekonanie, iż dofinansowanie z UE będzie na wysokości około 85%. Okazało się jednak, że projekt ten wpisuje się w tzw. pomoc publiczną i może liczyć na dofinansowanie w wysokości 50%. Trzeba było zdecydować czy wchodzimy z dodatkowymi pieniędzmi, czy też nie?

 

Według Pana oceny warto ponosić dodatkowe koszty?

 

Sądzę, że dobrze zrobiliśmy, iż przystępujemy do realizacji tej inwestycji. Po pierwsze, moim zdaniem jednym z ważniejszych zadań miasta jest tworzenie warunków do powstawania nowych firm, które zatrudnią ludzi. To właśnie robimy. Projektowany zespół budynków Techno – Parku łączy w sobie funkcje inkubatora technologicznego, centrum dydaktycznego i konferencyjnego. Powierzchnie biurowe, usługowe i hale produkcyjne będą wynajmowane dla potencjalnych przedsiębiorców.

 

Po drugie – ważne jest także to, że już sama budowa da miejsca pracy dla budujących.

 

I w końcu – jeśli będą kłopoty z funkcjonowaniem Techno – Parku to zawsze istnieje możliwość sprzedaży tego terenu i odzyskanie, myślę, że z zyskiem zainwestowanych pieniędzy.

 

Chciałbym podkreślić punkt drugi: Wiem, że nasze inwestycje w mieście mają swoich oponentów.  Chciałbym, aby spojrzeli oni na każdą inwestycję, jak na inwestycję tworzącą miejsca pracy. Ktoś tworzy projekt, wytycza, buduje, dostarcza materiałów itp. Czy to nie jest pośredni sposób walki miasta z bezrobociem?    

 

Niewątpliwie jednymi z Pana największych sukcesów jest rychła finalizacja budowy obwodnicy w Ełku.

 

Nie jest to tylko mój sukces, ale jakaś tam cegiełka moja w tym jest. Spędziłam kilka dobrych chwil na trudnych rozmowach zarówno w GDDKiA jak też w PARP. Spieraliśmy się tam nad szczegółami dotyczącymi zarówno przebiegu obwodnicy jak i nad rozwiązaniami technicznymi. Groziło nam wyłączenie realizacji tej inwestycji z finansowania z tzw. programu Polski Wschodniej. Nasze dążenie do zmiany rozwiązań i nieznacznych przesunięć w przebiegu powodowało obawę PARP-u czyli instytucji pośredniczącej, iż nie zdążymy z projektem i sprawami środowiskowymi i zagrożone będą terminy. Jednak udało się zmienić projekt, jeszcze raz uzyskać oceny środowiskowe i decyzję lokalizacyjną i dziś już wiemy, że GDDKiA kończy wyłanianie wykonawcy i w końcu doczekamy się finalizacji budowy obwodnicy. Prace potrwają rok od jesieni tego roku. Tak jest, to sukces dla Ełku.

 

Czy ma Pan duszę ekologa?

 

Bo ja wiem. Raczej duszę człowieka, który myśli zgodnie z ideą zrównoważonego rozwoju. Pragnę tak żyć, aby pozwolić żyć i innym i to w dodatku nie szkodząc im. Jeżeli tak myślą ekolodzy to ja nim też jestem. Ale bez przesady. Nie może też być tak, że mały owad wstrzymuje rozwój naszego regionu i zamienia go w skansen przyrody.

 

Pytam dlatego, bo zaangażował się Pan w sprawę zastosowania odnawialnych źródeł energii na potrzeby ogrzewania budynku Centrum Edukacji Ekologicznej. Czy przyjęte rozwiązania sprawdzają się?

 

O tym porozmawiamy, gdy minie choć trochę czasu. To trzeba wyliczyć i porównać z konwencjonalnymi źródłami energii. Ale proszę nie myśleć, że tu chodzi tylko o stronę finansową. To jest ważne, ale nie najważniejsze. Może ważniejsza jest wartość edukacyjna, jaką ma w sobie ten projekt. Centrum Edukacji Ekologicznej odwiedza bardzo dużo młodych i starszych ludzi. Tam można zobaczyć na własne oczy, „dotknąć” i usłyszeć o odnawialnych źródłach energii. Można zadać pytanie o odnawialne źródła energii i uzyskać na nie odpowiedź. I o to głównie w tym projekcie chodziło.

 

A lubi Pan zwierzęta?

 

Bardzo. Przez wiele ostatnich lat naszym domownikiem był wspaniały pekińczyk. Niestety musieliśmy go pożegnać.

 

Co się stało?

 

Był już stary, chory i niestety nie udało się go uratować. Jest mi z tego powodu bardzo smutno, czuję się teraz jakby odszedł członek mojej rodziny. Był w końcu z nami wiele lat.

 

Chciałem zapytać, dlaczego tak ciężko idzie sprawa azylu dla bezdomnych zwierząt?

 

Do tej pory nie możemy znaleźć miejsca na schronisko. W Ełku jest to niemożliwe ze względu na przepisy prawne, poza miastem też nie jest łatwo. Co prawda Wójt Gminy Ełk obiecuje pomóc ze znalezieniem takiego miejsca, ale to na pewno nie rozwiąże to wszystkich problemów z tym związanych. Największym z nich będzie sfinansowanie takiej inwestycji. Budżety samorządów mają jednak ograniczone możliwości.

 

Angażował się Pan także w przywrócenie połączeń kolejowych na trasie Ełk – Pisz. I to się w końcu udało. Jak wyglądała Pana rola w tej sprawie?

 

Wraz ze starostą ełckim, piskim i burmistrzem Pisza brałem udział w roku 2007 w rozmowach w ministerstwie transportu z Panem Mirosławem Chaberkiem. Podczas dyskusji przekonaliśmy pana ministra i jego współpracowników, że kolej pomiędzy Ełkiem, a Olsztynem przez Pisz powinna jeździć. Zaproponowaliśmy pomoc samorządów. Potem przekonałem radnych do tego, aby wyłożyć pewne kwoty na sfinansowanie prac na tym odcinku. I proszę, pomiędzy Ełkiem a Piszem jeździ nie tylko pociąg towarowy, bo o takim połączeniu mówiliśmy na początku, ale po 10 latach nieobecności zawitał na tą trasę także piękny osobowy szynobus.

 

Ełk ma coraz więcej miast partnerskich. Pan wielokrotnie reprezentował nas w rozmowach z przedstawicielami tych miast. Czy Ełk korzysta na takim partnerstwie?

 

Na początku wyjaśnię, że tak naprawdę to Ełk ma tylko dwa miasta partnerskie w pełnym tego słowa znaczeniu z Nettetal (Niemcy) i Burlington (USA). Mamy także kilka miast z którymi współpracujemy są to: Alytus (Litwa), Niemenczyn (Litwa), Orbassano (Włochy), Lida (Białoruś), Galatone (Włochy), Lorenskog (Norwegia) i Oziersk (Rosja).

 

Szczególnie cennym dla nas partnerem jest niemieckie miasto Nettetal. Jest to partnerstwo nie tylko pomiędzy urzędami lub urzędnikami, ale jest to przede wszystkim wszechstronna współpraca: kulturalna, sportowa, gospodarcza i informacyjna. Co roku w wielu dziedzinach dochodzi do wzajemnych wymian pomiędzy miastami. Też mam w tym swój mały udział, gdyż jeszcze, jako dyrektor gimnazjum doprowadziłem do wymiany uczniów i nauczycieli pomiędzy naszymi gimnazjami. Była to pierwsza tak szeroka współpraca pomiędzy szkołami.

 

Korzyści z niej płynące są wielorakie. Wymienię tylko kilka: wymiana doświadczeń z zakresu samorządności i technik zarządzania w administracji, dialog polityczny, rozwój lokalnej i regionalnej współpracy gospodarczej, społeczno-kulturalnej i naukowej. Kontakty wspierają wymianę i porozumienie pomiędzy ludźmi, pozwalające poznać kulturę i tradycję różnych narodów. Współpraca ta powoduje powstawanie różnych projektów międzyregionalnych i transgranicznych.  

 

W ubiegłym roku kandydował Pan do Parlamentu Europejskiego. Mimo odległego miejsca na liście uzyskał Pan bardzo dobry wynik. Jak Włodzimierz Szelążek ocenia tamte wybory?

 

To było ciekawe doświadczenie. Miałem wtedy okazję poznać i porozmawiać z wieloma bardzo ciekawymi ludźmi. Wspomnę tu tylko dzisiejszego Przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Jerzego Buzka oraz Guntera Verheugena, który w latach 1999 – 2004 był komisarzem ds. Rozszerzenia w Komisji Europejskiej. To on powiedział już w 1999 roku takie słowa; „Kto chce silnej Polski, potrzebuje silnej Europy. Kto chce silnej Europy, potrzebuje silnej Polski”. Bardzo mile też wspominam spotkanie w Olsztynie z profesorem Władysławem Bartoszewskim. Ci wielcy, ciepli ludzie spowodowali, iż moje „akumulatory” naładowały się ich pozytywną energią.

 

Co do oceny samych wyborów to cieszę się z tego, że uzyskałem całkiem przyzwoity wynik w naszym mieście. Mój wynik tu był najlepszym ze wszystkich kandydatów. „Pokonałem” nawet naszą PO-wską jedynkę. Korzystając z okazji po raz kolejny chcę podziękować Ełczanom za tak znaczne poparcie i bardzo liczne głosy, które na mnie oddali. Cieszę się także, że mogłem w ten sposób pomóc mojemu ugrupowaniu wygrać te wybory. Było to też moje osobiste przetarcie i doświadczenie przed kolejną kampanią wyborczą.

 

Plany na najbliższy okres?

 

Przed nami gorący okres jesieni. Myślę tu o wyborach samorządowych. Wcześniej jeszcze przed nami także prawybory w mojej formacji. Stanę do nich i mam nadzieję, że będą one pomyślne i dla mnie i dla Platformy Obywatelskiej, a przede wszystkim mieszkańcom naszego miasta.

 

Dziękuję za rozmowę Panie Prezydencie.

 

Dziękuję i ja.

 

 

Rozmawiał: Robert Klimowicz

4 thoughts on “Wywiad z Włodzimierzem Szelążkiem, wiceprezydentem Ełku

  1. Z etapu prześmiewania obaw Makowskiego przechodzicie do tłumaczenia ludowi dlaczego jest dług.
    No tak pewnych rubieży nie da się utrzymać i trzeba się wycofać na z góry upatrzone pozycje.

    „ChciaĹ‚bym, aby spojrzeli oni na kaĹĽdÄ… inwestycjÄ™, jak na inwestycjÄ™ tworzÄ…cÄ… miejsca pracy. KtoĹ› tworzy projekt, wytycza, buduje, dostarcza materiaĹ‚Ăłw itp. Czy to nie jest poĹ›redni sposĂłb walki miasta z bezrobociem? ”

    A nie było tak za Gierka ? Też było mnóstwo inwestycji za pożyczone pieniądze. Efekt można obserwować do dziś. A co będzie w 2014 ? Nie będzie kasiorki na inwestycje. I ci biedni ludzie nie będą mieli pracy. Tyle że do tego na karku będzie potężny dług do spłaty. Ale kto go będzie spłacał ?
    Techopark może i wygeneruje firmy czytaj pracę. Ale ołtarz na placu JPII już nie, stadion już nie, fontanny już nie. Bo one nie generują pieniędzy tylko ich potrzebują. Jeśli więc inwestycje przyciągną kapitał to super. Ale trzeba wiedzieć czego firmy potrzebują od miasta. Dróg, infrastruktury, sprawnej administracji, wykształconych pracowników, tak w to trzeba inwestować. Bo długi mają do siebie to że trzeba je potem spłacać.

  2. Szanowni Panowie
    Tylko dwie rzeczy mam nadziejÄ™ istotne.Po pierwsze : problem finansowy roku 2013 i 2014 sprowadza sie nie do tego jaki % zadĹ‚uĹĽenia osiÄ…gnie budĹĽet miasta tylko do tego ile Ĺ›rodkĂłw i czy w ogĂłle pozostanie na inwestycje.Prognoza finansowa ktĂłrÄ… widziaĹ‚em sprowadza siÄ™ do tego ĹĽe poczÄ…wszy od roku 2014 w praktyce 60 tysiÄ™czne miasto nie bÄ™dzie posiadaĹ‚o ĹĽadnych Ĺ›rodkĂłw finansowych na inwestycje i taki stan utrzyma siÄ™ przez najbliĹĽszych 8 lat.”Nie bÄ™dzie ĹĽadnej katastrofy, jeĹĽeli w ciÄ…gu jednego roku niewiele bÄ™dzie siÄ™ budować z miejskich pieniÄ™dzy. MoĹĽe w EĹ‚ku potrzebne jest nabranie oddechu i naleĹĽy nam siÄ™ lekki odpoczynek po tych ciÄ…gĹ‚ych budowach (szczegĂłlnie ulic), jakie mieliĹ›my w ostatnich latach.” to zdanie autora tego bloga wyjaĹ›nia wiele.Odpoczynek od inwestycji trwaĹ‚ bÄ™dzie wiele lat a nie jeden rok,a poza tym miasto ktĂłre nie inwestuje cofa siÄ™ a tego nie chcemy.Gdy Polska wejdzie w drugi okres budĹĽetowania w UE wtedy postawi do dyspozycji samorzÄ…dĂłw kolejne Ĺ›rodki i programy pomocowe a moje miasto nie bÄ™dzie miaĹ‚o pieniÄ™dzy na wkĹ‚ad wĹ‚asny.Wydaje siÄ™ ĹĽe ten problem naleĹĽaĹ‚oby potraktować powaĹĽnie szczegĂłlnie iĹĽ moĹĽe on zniweczyć realizacjÄ™ nawet najlepszych pomysĹ‚Ăłw wyborczych.
    I po drugie : nie jestem zadłużony i apeluję do osób zajmujących poważne stanowiska w mieście o wyższy poziom argumentacji bo w innym wypadku napiszę że nie macie racji bo jesteście obaj pryszczaci.

  3. Do internauty posĹ‚ugujÄ…cego siÄ™ ‚nick’iem’ „wojtek” [wypowiedĹş z 30-VIII-2010 r., z godz.: 14:59; ‚post’ nr 2 ] ;

    Efektowny wywĂłd. Brawo.

    Pozdrawiam.

    HUBERT PIOTROWSKI, mieszkaniec EĹ‚ku, prawnik; [portal „Nasza Klasa”, I LO w GiĹĽycku] .

  4. a jak Polska nie wejdzie w drugi okres budĹĽetowania w UE i EĹ‚k nie dostanie tzw. szans w 2014r. DziĹ› nie wykonaĹ‚by tego co robi … kogo z przyjemnoĹ›ciÄ… pociÄ…gnÄ…Ĺ‚byĹ› do odpowiedzialnoĹ›ci w 2014 panie Wojtek, a i myĹ›lÄ™, ĹĽe i juĹĽ dziĹ› zarzucaĹ‚byĹ› zmarnowanie szans.

Comments are closed.