Według relacji świadków – wycinka drzew w Chruścielach

imagesPrzy osiedlu domów jednorodzinnych w Chruścielach rósł szpaler dorodnych świerków i sosen. Był to zwarty rząd około 200 drzew o wysokości około 15 metrów, który rósł prostopadle do drogi asfaltowej Ełk-Chruściele, praktycznie od drogi do brzegu jeziora Szarek.

Drzewa te stanowiły naturalną osłonę osiedla od wiatru, zapewniały śpiew ptaków. Od strony osiedla dawały wrażenie, że mieszkało się przy lesie, na leśnej polanie. Drzewa te tworzyły piękny efekt widoku lasu oraz dawały wspaniałe krajobrazowe otoczenie dla działki 170/76 mającej stanowić ogólnodostępną plażę. Formalnie drzewa te znajdowały się na działce nr 21. Sytuacja taka trwała do 24 marca 2010 r. Rankiem tego dnia nagle pojawili się pilarze i zaczęła się bezlitosna wycinka całego szpaleru drzew.

Natychmiast zareagowali mieszkańcy osiedla. Próbowali wyjaśnić sytuację i powstrzymać wycinkę. Okazało się jednak, że w dniu 08 marca 2010 r. właściciel działki nr 21 – mieszkaniec Białegostoku złożył do Wójta Gminy Ełk wniosek o wycięcie 181 drzew. Podkreślić należy, że nie były to małe, młode drzewka, ale wysokie okazy o obwodzie pnia  do powyżej 1 metra. W dniu 22 marca 2010 r. Wójt Gniny Ełk wyraził zgodę na wycięcie tych drzew i zrezygnował z pobierania jakiejkolwiek opłaty za tą wycinkę. W uzasadnieniu tej decyzji wskazano jakoby drzewa były chore i stanowiły niebezpieczeństwo dla sąsiednich posesji. Jednak to właśnie mieszkańcy sąsiednich posesji chcieli zatrzymać wycinkę, bo do tej pory drzewa im w żaden sposób nie zagrażały, a wręcz stanowiły ozdobę osiedla. Ponadto mieszkańcy osiedla sprowadzili na miejsce wycinki specjalistę, który po obejrzeniu drzew stwierdził, że są zdrowe. Decyzja Wójta nie została natomiast oparta na opinii biegłego, lecz na wizji lokalnej pracownika gminy.

Pomimo to wycinka następowała w szybkim tempie. Po kilku dniach po drzewach, które rosły co najmniej kilkanaście lat, pozostało tylko wspomnienie, w postaci pni.

Jeszcze w trakcie wycinki mieszkańcy Chruścieli interweniowali w Urzędzie Gminy i na Policji. Funkcjonariusze Policji w obliczu wydania decyzji przez Wójta nie widzieli możliwości doraźnych działań, aby zapobiec wycince. Urząd Gminy zaś był głuchy na protesty mieszkańców. Na miejsce wycinki przybyła natomiast lokalna telewizja.

Podkreślić należy, że o wszczęciu postępowania w sprawie wycinki drzew na działce 21 i o wydaniu decyzji nie zostali powiadomieni właściciele sąsiednich działek, ani funkcjonujące na tych terenach Stowarzyszenie „Ostoja” w Chruścielach zajmujące się także ochroną dziedzictwa przyrodniczego. Trzeba też pamiętać, że teren ten leży w Obszarze Chronionego Krajobrazu Pojezierza Ełckiego.

Mieszkańcy tego osiedla w Chruścielach zaczynają podejrzewać, że taka szybka wycinka drzew na działce 21 jest związana z planem urządzenia drogi dojazdowej (zewnętrznej, poza osiedlem) do działki 170/76 stanowiącej plażę gminną i wydzierżawionej mieszkańcowi Warszawy. Działka 21 właśnie biegnie podłużnie od drogi asfaltowej praktycznie do brzegu jeziora. Mieszkańcy boją się, że skoro dzierżawca bezkarnie nie wywiązuje się z umowy na dzierżawę plaży i nic tam nie robi z tego, do czego jest  zobowiązany, to w całej tej sprawie dzierżawa może zmienić się w bezprzetargową sprzedaż atrakcyjnego terenu. Takie obawy wzmogły się, gdy kilka dni po wycince drzew Rada Gminy Ełk podjęła uchwałę o przystąpieniu do opracowania planu miejscowego zagospodarowania przestrzennego właśnie dla działki 21.

Stowarzyszenie „Ostoja” w Chruścielach biorąc pod uwagę pośpiech przy wydawaniu tej decyzji, jej wątpliwe uzasadnienie, zastanawiające całkowite zwolnienie z opłaty za wycinkę drzew oraz inne wątpliwości złożyło do Prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Śledztwo także w tej sprawie jeszcze trwa.

Poza prawną oceną tych zdarzeń, mieszkańcy mają żal, że wszelkie podejmowane w sprawach plaży i wycinki drzew decyzje są korzystne jedynie dla osób tu nie mieszkających. A uwag mieszkańców w ogóle nie traktuje się poważnie. Traktuje się mieszkańców jako gorszych partnerów, niż osoby z zewnątrz. Głos lokalnej społeczności nie liczy się u tych, którzy z mocy ustawy powinni stać na straży lokalnych spraw.