Przewodniczący Rady Miejskiej w Krakowie znalazł sposób na niesfornych radnych. Ci którzy przeszkadzają w obradach lub spóźniają się na głosowania zobowiązani są do wrzucenia dowolnej kwoty do skarbonki – świnki.
Chociaż nie ma taryfikatora kar, a wpłaty są honorowe, świnka po ostatniej sesji powoli zaczęła się zapełniać. Radni po zapełnieniu skarbonki pieniądze chcą przekazać na cele charytatywne.
Taka świnka przydałaby się w każdej radzie. Tyle że wprowadziłbym taryfikator. Pozycji może być wiele. Spóźnienia na posiedzenie Komisji, spóźnienia na posiedzenia Rady, podpisywanie listy i wychodzenie z obrad Komisji, przysypianie podczas obrad, za robienie hałasu i przeszkadzanie innym radnym, w tym nie pozwalanie dokończenia mówienia innym i pogawędki w czasie obrad, nie czytanie projektów uchwał i nie zapoznanie się z materiałami do dyskusji na komisjach i sesjach, za chodzenie po sali w czasie obrad.
Szczególnie wysokie kwoty wprowadziłbym za plecenie bzdur podczas sesji rad, mówienie nie na temat, zgłaszanie wniosków i ich nie głosowanie, urządzanie happeningów politycznych, nadużywanie mandatu radnego do prywatnych celów. W takich przypadkach kwoty obowiązkowo powinny być płacone w banknotach.
Gwarantuje, że w takich miejscowościach jak Ełk, gdzie pracują aż trzy samorządy, nazbierałoby się tego sporo. Pewnie nie wpłynęłoby to w żaden sposób na radnych, ale przynajmniej wspomogło jakiś szczytny cel.