Rozpętać wojnę polsko-polską

W opublikowanym w „Newsweeku” wywiadzie Jarosław Kaczyński ponownie atakuje przeciwników politycznych. Nie widzi dziś na scenie politycznej partnerów do ewentualnej przyszłej koalicji rządowej, wyklucza możliwość porozumienia zarówno PO, jak i PSL oraz SLD. 

Głoszone jeszcze w kampani wyborczej zakończenie wojny polsko-polskiej uważa chyba za żart podobny do tego o politykach SLD. Dziś wręcz przeciwnie – chce tej wojny i tylko czeka na odpowiednią chwilę, aby ją rozpętać. Co to za chwila? Sami politycy PiS przyznają, że prezes czeka na zapowiadaną przez Solidarność falę strajków. Liczy, że Solidarność rozpali bunt wśród ludzi i ten bunt wyniesienie go znów – analizuje jeden z polityków.

Jarosław Kaczyński prowokuje. Krzesi iskry, z których ma nadzieje rozpętać prawdziwy pożar. Między innymi kieruje wiele gorzkich słów pod adresem Bronisław Komorowskiego. Mówi: mam niewielkie zaufanie do intelektu pana Komorowskiego, więc nie bardzo wiem, co chciał w ten sposób zrobić – to o decyzji przeniesienia krzyża. Z tym nazwiskiem, z tymi wąsami, z pięciorgiem dzieci lepiej się wpisywał w ten wzór polityka, który może wejść po części w nasz ton kampanii. I on to zrobił – stwierdza przy okazji podsumowania nieudanej według jego oceny kampanii. Grzeszny to człowiek – twierdzi dalej szef PiS – on wpisywał się w kampanię przeciwko prezydentowi. Jest protektorem Palikota. Brał udział w ostatecznej rozgrywce z Rosjanami, aby wizyta mojego brata w Katyniu nie miała odpowiedniej rangi, a to doprowadziło do katastrofy. Podsumowując stwierdza, że ręki prezydentowi już nie poda – tak jak nie przyjmie mianowania do Rady Bezpieczeństwa Narodowego.

Ciekawy jestem kiedy rozsądni działacze PiS otrząsną się i znajda inną drogę polityczną niż ta dziwna filozofia proponowana przez Jarosława Kaczyńskiego … co ja gadam, pewnie nigdy.

Rys. www.demotywatory.pl