Co Z Tą Polską?

DudaJeżeli się nie sprawdzę, jeśli nie dam rady, to będę prezydentem przez pięć lat i odejdę z żalem i wstydem – mówił w dniu zaprzysiężenia prezydent Andrzej Duda.

Oczywiście chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć, iż lepiej dla rozwoju naszego kraju jest, aby nowo wybrany prezydent zakończył swoją misję powodzeniem. Jednak jak wiadomo, aby osiągnąć sukces nie zawsze same chęci wystarczają. Czasem i posiadane umiejętności, wiedza, determinacja, a nawet zwykłe szczęście nie gwarantują powodzenia. W polityce, a szczególnie na najważniejszym stanowisku w państwie, potrzebna jest dobra współpraca, ze wszystkimi, w tym najistotniejsze – z władzą wykonawczą, czyli z rządem.

Prezydent Andrzej Duda powiedział, że chce jednoczyć, ale czy będzie w stanie dobrze współpracować z liczącymi się siłami politycznymi w Polsce? Z pewnością nie ma przed sobą łatwego zadania. Buczenie posłów Platforma Obywatelskiej w czasie zaprzysiężenia jest zapowiedzią dalekiej drogi do dobrej współpracy ze środowiskiem obecnie rządzącej koalicji. Niestety, jakiekolwiek byłyby tłumaczenia i uzasadnienia tego gestu, przypominanie iż politycy PiS przy każdej niemal okazji też buczeli, wychodzili lub demonstracyjnie odwracali się, świadczy tylko o braku klasy w polskiej polityce. Gesty w polityce są ważne, bo stają się wyznacznikiem we wzajemnych relacjach, wyznaczają poziom debaty politycznej i możliwości merytorycznej współpracy.

Już wkrótce odbędą się wybory parlamentarne, które rozstrzygną z kim nowy prezydent będzie współpracował przez najbliższe cztery lata. Możliwe są dwa scenariusze. Pierwszy – samodzielnie lub z kimś w koalicji rządzić będzie Prawo i Sprawiedliwość. Drugi – nie PiS.

Zacznijmy od drugiego scenariusza – rządy partii „obcych” Andrzejowi Dudzie.

Obecnie, w warunkach kampanii wyborczej, stronom z różną wizją polityczną raczej trudno konstruktywnie współpracować. W czasie walki kampanijnej w mediach zawsze dominują wzajemne oskarżenia, przerzucanie odpowiedzialności, czy okładanie się insynuacjami.  Po wyborach jednak emocje stygną i pojawia się miejsce na rzeczową współpracę. Ale czy tak będzie? Politolog prof. Antoni Dudek w wywiadzie dla Gazety Wyborczej stwierdził, iż to będzie nieufne obwąchiwanie się. Po obu stronach zawsze będzie kalkulacja, czy opłaca się iść na konflikt, czy raczej go unikać. Moim zdaniem raczej możemy się spodziewać częstszej „walki o krzesło” niż wypowiedzi o dobrej współpracy jakie padły chociażby z ust ministra Tomasza Siemoniaka.

Wydaje się zatem, że lepszym rozwiązaniem, z punktu widzenia skuteczności prezydentury, było by, aby rządziło ugrupowanie z którego prezydent się wywodzi. Tożsamy program, wieloletnia współpraca stanowią doskonała platformę do realizacji własnych zamierzeń i wprowadzania w życie politycznych pomysłów. Efektywność takich rządów jest znacznie wyższa. Wiadoma i „nierozmyta” jest też ich odpowiedzialność.

Ale czy to oznaczać będzie lepsze czasy dla Polski i Polaków?

Niestety,  pojawiają się niebezpieczne pomysły zmiany konstytucji  – o czym zresztą Andrzej Duda już nie raz wspominał. Źle jest bowiem, gdy jedno środowisko polityczne ma pełnię władzy i właściwie nie podlega żadnej opozycyjnej kontroli. W przypadku obecnego prezydenta z pewnością pojawiać się będą też pytania o samodzielność. Czy Andrzej Duda będzie realizował wyłącznie to, co ustalą Szydło z Kaczyńskim, czy też od czasu do czasu będzie mówił: na to się nie zgadzam, albo wręcz narzucał swoją narrację?

Jedno jest pewne. Bez względu na to z kim będzie pracował, aby przejść do historii jako dobry prezydent, Andrzej Duda powinien wznieść się na wyżyny umiejętności politycznych. Musi okazać się politykiem wyważonym, ponadpartyjnym, dostrzegającym różne poglądy i pomysły na życie polskich obywateli. Trochę zatem szkoda, że podczas zaprzysiężenia Andrzej Duda nie powiedział, że chce być prezydentem wszystkich Polaków. Należy jednak wierzyć, że tak będzie.

Fot: zamosc.naszemiasto.pl