Upadek Platformy?

Przegrane przez Ewę Kopacz wybory na szefową klubu parlamentarnego to prawdopodobnie koniec jej rządów w Platformie, ale też symboliczny koniec pewnej epoki.

Porażka z politykiem nijakim, jakim jest Sławomir Neumann, to sygnał, że teraz partię przejmie Grzegorz Schetyna. Ale czy to zmieni Platformę? Czy to będzie to nowe otwarcie?

Szczerze wątpię. Wygrana polityka, którego nie interesuje gra zespołowa tylko jego własny interes, który potrafił w ostatnim dniu wyborów „wbić nóż w plecy” swojej szefowej nie licząc się ze szkodami dla partii, tylko pogłębi „gnicie” tej organizacji.

Należy przy tym zauważyć, iż wygrana Grzegorza Schetyny nie będzie przypadkowa. Jego „obraz”, moim zdaniem, doskonale pasuje do obecnego „obrazu” znacznej części prominentnych działaczy PO.

Środowisko Platformy, to bowiem grupa ludzi co prawda inteligentnych i dobrze wykształconych, ale jednocześnie uważających się – w pewnym sensie – za doskonałych, którym wszystko się należy … a tak nie jest. Zajmowanie się sobą, umiłowanie do partyjnych gierek, a przy tym wyjątkowy brak wyczucia społecznego – ba nawet prób zrozumienia osób, które myślą inaczej – gigantyczny wręcz egoizm połączony z jakimś dziwnym przeświadczeniem, że to inni powinni na nich pracować i najważniejsze nieumiejętność wyciągania wniosków z porażek, to główne przyczyny, które coraz bardziej zbliżają ich do definitywnej porażki.

Niewątpliwie Platformie Obywatelskiej, w trudnym okresie kryzysu, udało się osiągnąć wiele. Pewnie więcej niż komukolwiek innemu by się to udało. Jednak to nie statystyki ekonomiczne decydują o wynikach wyborów tylko obywatele. A większości z nich, czego decyzyjni działacze Platformy w swojej „świetności” nie potrafią ogarnąć, wciąż żyje się nie najlepiej.

Przede wszystkim młodym Polakom daleko jest do świętowania. Im trudno zrozumieć dlaczego w epoce „samych sukcesów” ciągle muszą kombinować na stażach, wolontariatach, pracach interwencyjnych i „śmieciówkach” zarabiając tak mało, że starczy tylko do „dorzucenia się mamie do czynszu”. PO nigdy poważnie nie zajęła się tym tematem, niejako sankcjonując patologie na rynku pracy. Działacze Platformy ku swojej zgubie nie rozumieją, że młodych nie obchodzą dobre drogi, orliki, nowoczesna kolei czy piękne stadiony. Dla nich to oczywista, oczywistość – oni nie pamiętają by było inaczej.

Działacze Platformy nie rozumieją także, że nikogo już nie obchodzi, czy PiS jest zły, czy dobry, czy ich obietnice są bardziej realne od obietnic innych. Ludzi już nie obchodzi, kto w PO kogo „wytnie”, co jeden o drugim publicznie mówi i kto komu publicznie skoczy „do gardła”. Jeżeli Platforma chce przetrwać musi mocno się zmienić, zjednoczyć pod przywództwem kogoś młodego z całkiem nowym programem i ostro wziąć się do roboty.