Niedługo pożegnamy się z ełckim PiS na stałe?

   Piątkowa sesja Rady Powiatu zakończyła się zgodnie z przewidywaniami. Działacze PiS stracili zajmowane dotychczas stanowiska w Zarządzie Starostwa Powiatowego w Ełku. Dziewięciu radnych głosowało za odwołaniem, siedmiu się temu sprzeciwiało, pozostali wstrzymali się od głosu.

   Były już wicestarosta stwierdził, składając wniosek o odwołanie Krzysztofa Piłata z funkcji Starosty, iż nie podobała mu się praca obecnego Zarządu, a metodą odwołania Zarządu jest odwołanie Starosty. Już to pisałem, ale muszę zapytać raz jeszcze – to dlaczego panowie z PiS najpierw nie podali się do dymisji z zajmowanych funkcji? Wniosek o odwołanie Starosty można byłoby złożyć po tak mocno wyrażonym proteście, po takiej decyzji nikt nie miał by wątpliwości, że ich intencje są szczere i naprawdę wynikają z braku możliwości współpracy. A tak …

 

   Nawoływanie szefa ełckiego PiS, wspierane przez posła z tego ugrupowania, o dalsze rozmowy i nie podejmowanie pochopnych decyzji, nerwowe stwierdzenia, iż partia nie ponosi odpowiedzialności za działania swoich radnych, wskazują raczej, iż wniosek o odwołanie Starosty był blefem obliczonym na to, co świetnie sprawdzało się przez trzy ostatnie lata. Oni straszą, Starosta boi się odwołania i spełnia ich wszystkie zachcianki. A lista żądań była zawsze długa. Już PiS miał większość we wszystkich komisjach, podlegała ich kontroli polityka oświatowa, promocyjna … przydałby się jeszcze „utracony” etatowy członek Zarządu i Sekretarz w urzędzie. Stało się inaczej. Starosta się nie wystraszył, czego chłopcy z PiS nie przewidzieli.

   Zastanawiam się także, czy działacze PiS mieli zaplanowane dalsze działania po ewentualnym odwołaniu Starosty. Jak zamierzali wybrać nowego przewodniczącego zarzadu Starostwa mając pięciu radnych? Nigdy nie było takiej szansy bez poparcia Platformy, więc całe to zamieszanie było od początku pozbawione sensu. To utwierdza mnie w przekonaniu, że postawiona powyżej teza co do intencji PiS-u jest prawdziwa.

 

   Były wicestarosta mówi o zachowaniu nieeleganckim. A czy eleganckie jest atakowanie dotychczsowego koalicjanta tuż przed wyborami? A czy eleganckie jest wyrzucanie z gabinetu członków Zarządu i Skarbnika słynnym już wyp …? Czy eleganckie jest trzaskanie ze złością drzwiami, gdy coś nie poszło po jego myśli? Czy eleganckie jest kłamanie w mediach na temat słów, które jak twierdzi Robert Dawidowski nigdy nie padły? Takich nieeleganckich zachowań bez problemu działaczom PiS można wymienić bardzo dużo mając trzyletnie doświadczenie współpracy w Starostwie.

 

   Ilość odbieranych telefonów z gratulacjami i podziękowaniami, szczególnie ze środowisk nauczycielskich (jeszcze raz przypomnę, że wicestarosta z PiS odpowiadał za politykę oświatową w szkołach ponadgimnazjalnych) świadczy o tym, że podjęto właściwą decyzję. Moim zdaniem świadczy to też o tym, że szanse ełckiego PiS na dobry wynik wyborczy w zbliżających się wyborach samorządowych, z dnia na dzień coraz bardziej maleją. Dlaczego tak uważam? Oto moje argumenty:

 

– Widoczny jest brak zmysłu politycznego wśród lokalnych działaczy tej partii. Zamiast rywalizować z kimś, kto lokalnie odbiera im elektorat, atakują ugrupowanie, które ma zupełnie innych wyborców. Wzorce krajowe na lokalnym podwórku nie zawsze się sprawdzają.

 

– Cztery lata temu o obliczu ełckiego PiS decydowali ludzie ze znanymi w mieście nazwiskami i w sumie niemałą charyzmą. Obecnym liderom bardzo daleko do ich poprzedników. „Nowi” działacze dali się jednak poznać już na tyle, by można było wyrobić sobie o nich zdanie. Niestety nie jest ono chyba najlepsze.

 

– Z tego co słychać wiele osób, które poprzednio identyfikowało się z tą partią, teraz nie chce mieć z nią nic wspólnego i już dziś deklaruje, iż nie wystartuje z jej list wyborczych. Pojawiają się informacje, że szefowie ełckiego PiS mają problemy ze skompletowaniem list wyborczych.

 

– Podczas poprzednich wyborów samorządowych PiS w kraju był na topie. Partia miała najwyższe w swojej historii poparcie, wygrała wybory prezydenckie, a mimo to w Ełku nie udało im się wygrać i stać się główną siłą decydującą o obliczu miasta i powiatu. Tym bardziej teraz, gdy jak to określił Paweł Poncyliusz kongres potwierdza schyłek, trudno się spodziewać oszałamiającego wyniku wyborczego.

 

– Poprzednio kilka dodatkowych mandatów radnych, w szczególności powiatowych, trafiło się PiS-owi dzięki blokowaniu list z LPR- em i Samoobroną. Teraz blokowania nie będzie co z pewnością obniży szanse wyborcze tej partii.

 

– Ełcki PiS jest partią malutką. Z tego co słychać trochę ponad dziesięć osób. Takie małe struktury podczas kampanii wyborczych gorzej radzą sobie z ich organizacją i nie są tak efektywne w działaniu, co zawsze odbija się na wyniku wyborczym.

 

– W Ełku jest dużo sprawniejsza organizacja, która odwołuje się do tego samego elektoratu wyborczego jaki zawsze popierał PiS.

 

– Ełcki kościół zdecydowanie woli poprzeć inne organizacje podczas wyborów, a był to zawsze atut ełckiego PiS-u. Atut którego teraz chyba nie będzie.

 

– Coraz częstrze awantury polityczne wywoływane przez lokalnych działaczy tej partii nie sprzyjają wzrostowi popularności. Jest wręcz przeciwnie, czego wydaje mi się ci ludzie nie rozumieją.

 

– Prawdopodobna porażka Lecha Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich w Polsce, które odbędą się w październiku, a więc na miesiąc przed wyborami samorządowymi, z pewnością nie wpłynie mobilizująco na elektorat tej partii. Takie porażki zawsze podcinają skrzydła i zniechęcają do walki.

 

  Oczywiście o wszystkim zadecydują wyborcy, ale z tego co słychać na mieście, jest duża szansa, że pożegnamy ełcki PiS na dłużej.