Międzypartyjne rozgrywki?

Europoseł PiS Michał Kamiński w ostatnio udzielonym wywiadzie dla dziennika Polska, stwierdził iż wyobraża sobie koalicję PiS z SLD. Stwierdził też, iż woli bardziej politykę Leszka Millera niż Donalda Tuska. Nie jest to sprawa nowa. Przedziwny sojusz tych dwóch partii jest już widoczny w TVP, a można przypuszczać, iż niedługo zobaczymy następne owoce tego cichego na razie związku.

PiS – owi się nie dziwię. Przełknął już i to bez najmniejszego oporu sojusz z Andrzejem Lepperem i Romanem Giertychem, więc nie będzie żadnych problemów z akceptacją porozumienia z działaczami, których jeszcze nie tak dawno uważali za największe zło tej ziemi. Czego to się nie robi, aby utrzeć nosa Platformie Obywatelskiej.

Dziwię się natomiast SLD. Coraz mniej zrozumiała polityka Grzegorza Napieralskiego, wynikająca chyba z faktu braku pomysłu jak poprawić notowania partii, spycha ją w dość dziwnym kierunku, co według mnie może przynieść skutki odwrotne do zamierzonych. Nic więc dziwnego, że niektórzy z działaczy lewicy nie chcą zaakceptować tego faktu. Najpierw z list Platformy wystartowała do Parlamentu Europejskiego Danuta Hübner, potem pojawiły się informacje o współpracy Włodzimierza Cimoszewicza z Donaldem Tuskiem. Następnie kandydaturę Jerzego Hausnera do Rady Polityki Pieniężnej zgłosiła partia Tuska, a teraz coraz głośniej mówi się o zacieśnianiu współpracy działaczy PO z Wojciechem Olejniczakiem. I choć ten ostatni stanowczo temu zaprzecza to jednocześnie dodaje mówiąc o swojej partii, że z PO zyskamy dużo, a z PiS stracimy wiarygodność.

Cieszą mnie takie doniesienia, bo to ludzie rozsądni, którzy chcą coś pozytywnego budować i nie wikłają się w jakieś międzypartyjne rozgrywki. Współpraca z nimi przyniesie tylko same korzyści.