Głucha nie jestem!

   Staram się bardzo dokładnie słuchać premiera (…) powiedział pan, że notatka była poufna – prawie krzyczała zdenerwowana posłanka PiS. Moim zdaniem kwestionowała wiarygodność premiera w sposób niedopuszczalny.

 

   Po zarządzeniu 15 minutowej przerwy w celu odsłuchania przesłuchania posłanka Kempa najwyraźniej przestraszyła się. Wiedziała, że kłamie i to kłamstwo wyjdzie na jaw.

 

   Przepraszam – brzmiało by wiarygodnie, gdyby nie żałosna próba tłumaczenia się złą akustyką i pretensjami, że premier tak szybko dostał stenogramy z posiedzenia komisji.

 

   Zachowanie posłów PiS podczas przesłuchania udowadniało, że tak naprawdę nie chodzi o wyjaśnianie jakiejś tam sprawy hazardu. To w czystej postaci walka polityczna, która niczego nie wyjaśni.

 

   Niemal w każdym pytaniu posłanki Kempy czy posła Wassermana zawarta była jakaś sugestia albo oświadczenie mające na celu wywołania w słuchaczu określonego przeświadczenia. Posłowie PiS starali się sugerować pewne odpowiedzi – (…) tak panie premierze, to ja panu odpowiem (…) – przewijało się często. Posłowie PiS pytali o to samo kilkukrotnie – a nóż za którymś razem powie coś innego – mam wrażenie, że na to pytanie naprawdę starałem się już dość starannie odpowiedzieć – mówił Donald Tusk, dodając że odpowiadał już chyba z sześć razy na takie samo pytanie i za siódmym razem odpowie dokładnie to samo. Kompromitujące były też odzywki posłanki Kempy na uwagi zwracane przez przewodniczącego komisji aby przejść do rzeczytak, tak, niech pan przywołuje …

 

  Posłowie PiS najwyraźniej próbowali premiera sprowokować do podobnego wybuchu jak miało to miejsce przy przesłuchaniu Leszka Millera w 2003 roku. Ta sztuka im się nie udała. Zupełnie nie radzili sobie z elokwencją premiera.