Uzależnieni od polityki

48cfaaf67451f_pCzy polityka może uzależniać? Jeżeli jej celem jest władza to z pewnością tak. Owładnięcie żądzą władzy jest stanem uzależnienia i  to bardzo uciążliwym dla otoczenia, szczególnie jak mamy do czynienia z relacjami przełożony – podwładny.

 

Dobrze jest mieć wpływ na otaczający nas świat, dobrze jest, gdy możemy realizować swoje wizje, angażować innych do ich realizacji. Do tego jest bardzo łatwo się przyzwyczaić. Niestety, a może na szczęście nic nie trwa wiecznie. Nikt dożywotnio nie jest burmistrzem, prezydentem, starostą czy wójtem. Ba, nawet naczelnikiem w urzędzie. Prędzej czy później ktoś inny wygrywa wybory i to ktoś inny będzie wówczas decydował. Im większe uzależnienie, tym boleśniejsze „odzwyczajenie”.

 

Osoby mające skłonności do tego typu uzależnień bardzo łatwo zauważyć. To osoby próżne, zarozumiałe, skłonne do megalomanii, traktują siebie jako osoby niezastąpione, przeceniają swoje znaczenie. Cechuje je nadmierna wrażliwość na niepowodzenie i odrzucenie, podejrzliwość, ujmowanie obojętnych działań jako wrogich, autorytarność. Osoby te nie potrafią ustalić kim są, gdy już nie sprawują swoich funkcji.

 

Te stwierdzenia pasują jak ulał do różnej maści polityków. To ludzie, który nie potrafi pogodzić się z porażką. Nie wyciągają wniosków ze swojej przegranej w wyborach, przyczyny widząc w spiskach, „złych ludziach” – czyli wszędzie tylko nie u siebie. Niestety takich przypadków nawet w Ełku mamy bardzo dużo.

 

Od polityki i władzy uzależniają się nie tylko ci co byli decydentami. Są też ludzie, którzy nigdy władzy samorządowej, czy państwowej nie sprawowali, ale byli blisko – jako radni, pracownicy urzędów – pośrednio jej „smakując”. W pogoni za realizacją swoich ambicji pragną władzy tak bardzo, że dążąc do niej tracą poczucie rzeczywistości. Zatracają zdolność prawidłowej oceny otaczającego ich świata, przekraczają cienką linię narażającą ich na śmieszność.

rys: http://www.polskatimes.pl