Tonący Tuska się czepia

hienaGowin napisał do mnie list. Właściwie nie wiem dlaczego, bo na niego nie głosowałem. Ale skoro napisał to przeczytałem.

Pan poseł się martwi. Martwi się o PO, troszczy się o członków partii, niepokoi się o polską politykę… Moim zdaniem jednak martwi się tylko o siebie. List ten nie jest bowiem podyktowany, jak twierdzi Andrzej Halicki, tylko chęcią błyśnięcia w mediach. To przede wszystkim rozpaczliwa próba odwrócenia uwagi od wyczynów jego kumpla Wiplera. Jeszcze przecież nie tak dawno obaj szumnie zapowiadali budowę nowego ruchu politycznego, opartego na innych niż dotychczas standardach w polityce. Jakich? Myślę, że niedługo zobaczymy, jak opublikują taśmy z monitoringu z byłym posłem PiS-u w roli głównej.

Jednakże Jarosław Gowin uwierzył także w magię „ataków” na Tuska. Wykorzystując fakt, że jakiś zupełnie nie istotny dureń zszargał dobre imię 40 tys. członków partii, atakuje, sprzeciwia się „smutnym i wstydliwym” praktykom rządu Donalda Tuska. Nie bagatelizuję tego co się stało – w każdym środowisku czasem wystepują nieprawidłowości – także w PO, ale czy trzeba tłumaczyć, iż Gowin jest zupełnie niewiarygodny? Jeszcze wczoraj był członkiem Platformy, a przedwczoraj ministrem sprawiedliwości! Miał lata, żeby zauważyć całe zło i je wygarnąć, ujawnić opinii publicznej i skarcić nieuczciwych kolegów. Teraz list Gowina to tylko rozpaczliwy „żal odrzuconego”, który jest przysłowiowym łapaniem się przez tonącego „brzytwy”.

Gowin zarzuca Tuskowi, iż zbliżył nasz kraj do czasów Polski za rządów Leszka Millera. Dwoma rękoma podpisuję się pod słowami Adama Michnika, że bliżej mi do Polski Leszka Millera, niż do Polski Jarosława Gowina. Bliżej mi do Polski ludzi odpowiedzialnych, przewidywalnych i merytorycznych, którzy nawet będąc w opozycji walczą na argumenty, potrafią wskazać alternatywne rozwiązania. Ludzi, którzy nigdy nie „schodzą” poniżej pewnego politycznego poziomu, którzy w walce wyborczej nie sięgają po pewne poniżające, nieuczciwe chwyty tylko po to, by cynicznie wykorzystywać naiwność niektórych wyborców.

Zupełnie nie rozumiem mentalności walki wyborczej polegającej szkalowaniu przeciwników politycznych. Jest dość znaczna grupa pseudo polityków, która  uważa, że głosy wyborcze można”zebrać” obrzucając błotem Tuska i Platformę. Tylko czekają na okazję i jak ją wypatrzą, rzucają się jak hieny na swoją ofiarę. Jak powszechnie wiadomo hiena to żarłoczny, płochliwy padlinożerca – jest symbolem brutalności i tchórzostwa.

Podobnie było podczas ostatnich wyborów samorządowych. Często słyszałem: mamy tych samych wyborców, więc będę was atakował! A dyskusja merytoryczna, walka na pomysły, argumenty? A kogo to obchodzi! Przykre, ale coś mi się widzi, że śmierć premiera Tadeusza Mazowieckiego, może być także symboliczną datą śmierci uczciwości politycznej. Aż boję się pomyśleć, ile pomyj będzie lać się po ulicach w przyszłym roku, gdy wybierać będziemy nowych radnych, a później posłów. Nowe pokolenie polityków chyba inaczej nie umie.