Spór o sześciolatków?

ratuj-maluchyKomitet „Ratuj Maluchy” dokonał ogromnego wysiłku zbierając blisko milion podpisów pod wnioskiem o referendum. Tego nie można tak po prostu zignorować.

Dlatego jestem przekonany, że wniosek rodziców powinien być rozpatrzony bezzwłocznie, a w sprawie „sześciolatków” i pozostałych kwestii podniesionych przez inicjatorów powinno odbyć się referendum.

To jedna sprawa. Druga to ta, czym takie referendum się stanie. Jestem przekonany, że będzie jedynie okazją do politycznej „jatki”, w której dobro sześciolatków będzie najmniej obchodziło naszych polityków. Niemniej miliona osób nie można tak po prostu „olać”.  Trzeba więc wyznaczyć termin referendum, a czas do jego odbycia przeznaczyć na edukację ludzi i przekonanie ich do swoich racji.

Obowiązek szkolny dla dzieci sześcioletnich wprowadziła do polskiego systemu edukacji ustawa z 2009 roku. Rząd, chcąc dać samorządom dodatkowy czas na przygotowanie szkół, przesunął termin jej wejścia w życie na 1 września 2014 roku. Było zatem na to aż 5 lat. Nie wiem jak wygląda ta kwestia gdzieś tam w Polsce, ale wiem, że ełckie podstawówki nie zmarnowały czasu i dostosowały się do nowych zasad perfekcyjnie. Skąd wiem? Bo moja córka poszła do szkoły wcześniej i uważam, że była to świetna decyzja. Podobnie jak ja pół miliona innych rodziców od 2009 roku zdecydowało się wysłać swoje sześcioletnie dziecko do szkoły. Oni także zaufali szkole i nie zawiedli się. Prawie 90 proc. rodziców mówi o tym, że szkoła dobrze opiekuje się ich dzieckiem. W 22 krajach z 27 w Unii Europejskiej dzieciaki idą do szkoły w wieku sześciu lat i to działa. Poza tym – narzekamy, że nie ma miejsc w przedszkolach, a jednocześnie narzekamy na niż demograficzny i puste szkoły … czy to nie jest jakieś rozwiązanie tego problemu?

Wczorajsza sejmowa awantura o maluchy dotyczyła nawet nie lęków rodziców tylko jakichś paranoi rodziców. Zagrożenia, podawane podczas wczorajszej debaty, były momentami – delikatnie mówiąc zaskakujące i raczej obrażały nauczycieli ze szkół podawanych w przykładach, niż wykazywały nieprzygotowanie szkół. W czasie referendum, z pewnością niektórzy politycy odlecą w kosmos absurdu i raczej rzadko będą trzymać się meritum sprawy. No, ale trudno. Jakoś to przeżyjemy. Po doświadczeniach z Maciarewiczem i jego komisją Polacy zniosą już każdy debilizm.

Jestem zatem za sześciolatkami w szkole, choć uważam, że najlepiej byłoby, aby decyzje w tej sprawie podejmowali rodzice. Każdy z nas powinien mieć wybór! Różne są bowiem dzieci i nie zawsze tak samo się rozwijają.

Jestem przeciw zniesienia obowiązkowej zerówki dla 5-latków. W wieku 5 lat połączenie zabawy z nauką jest uzasadnione, nie ma co czekać. Nie trzymajmy na siłę naszych dzieci pod kloszem, one naprawdę potrafią sobie świetnie radzić.

Co do likwidacja gimnazjów i powrotu do 8 klas szkoły podstawowej i 4 lata liceum – „stara” formuła była, moim zdaniem najlepsza. Jednakże nie ma już sensu kolejna rewolucja i burzenie gimnazjów, które stosunkowo niedawno wprowadzono. Likwidacja gimnazjum oznaczać będzie masowe zwalnianie zatrudnionych tam nauczycieli – na to nie powinno być zgody.

Zakaz likwidacji szkół – postulat w warunkach niżu demograficznego kosztowny i nie do obrony.

Zwięszkenie liczby godzin historii w liceum. Jako miłośnik historii jestem za. Obawiam się tylko, że ten postulat w dużym stopniu jest polityczny, mający na celu więcej indoktrynacji. Jakoś zaczynam mieć alergię na wszelkie pompatyczne, patriotyczne akcje. To niewątpliwie zasługa „prawdziwych polskich patriotów”, którzy chcą zawłaszczyć polską historię. Może więc zwiększyć ilość nauki historii, ale z myślą o tej lokalnej, u nas o edukację o historii Ełku i powiatu ełckiego? W sumie zostawiłbym w tej sprawie wybór szkołom.