Poseł kocha immunitet, a legitymację nosi przy sobie

Poseł to ktoś taki, kto jak już się dostanie do Sejmu, w niewyjaśnionych okolicznościach gubi wszystkie dokumenty tożsamości. Na szczęście zawsze zostaje mu legitymacja poselska. Ta nigdy nie ginie.

 

Ten dokument ma niezwykłą moc. Każdego, kto ją posiada, chroni immunitet. Dla przypomnienia – immunitet oznacza, że poseł czy senator nie mogą być pociągnięci do odpowiedzialności za działania bezpośrednio związane z ich funkcjami parlamentarnymi. Immunitet ma ich chronić przed próbami ograniczania ich niezależności i wolności wypowiedzi.


Legitymacja i immunitet może się posłom przydać w różnych okolicznościach. Na przykład w komisariacie. W poniedziałek dowiedzieliśmy się, że policja wystąpiła o uchylenie immunitetu Wojciechowi Kossakowskiemu, posłowi PiS z Ełku. Jak podało Radio Zet, podobny wniosek dotyczył także znanego posła PSL Eugeniusza Kłopotka. Obaj zostali złapani na fotoradar za zbyt szybką jazdę. Poseł Kossakowski był tym zdziwiony. Cytowany w „Gazecie” powiedział, że nic o tym nie wie. Jakie przekroczenie prędkości, jaki fotoradar, jaki mandat? A było tak. Pod koniec lutego 2009 roku złapał go fotoradar we wsi Golubka koło Ełku. Przekroczył prędkość o 63 km na godz. Gdy policjanci wezwali go na komendę i mieli wypisać mandat (500 zł i 10 pkt karnych) poseł zasłonił się legitymacją poselską. Tajemnicą Kossaskowskiego pozostaje, jakie obowiązki poselskie wypełniał jadąc 113 km na godz. tam, gdzie mógł najwyżej pięćdziesiątką. Poseł poszedł w ślady kolegi partyjnego z PiS, europosła Jacka Kurskiego. On też zatrzymany za zbyt szybką jazdę po Olsztynie, zasłonił się immunitetem. Teraz to posłowie mają zdecydować, czy Kossakowski straci immunitet, by stanąć przed sądem grodzkim za przekroczenie prędkości.

 

Największą karą dla posła PiS musi być nie tyle obecna wątpliwa sława, ile słowa Jerzego Czepułkowskiego, byłego posła SLD z Ełku. Czołowy lewicowy polityk w regionie rozmawiając z TVP Olsztyn na tle Kossakowskiego z PiS zaprezentował się jako wzór cnót. Przekonywał, że jako poseł sumiennie płacił wszystkie mandaty. – Poseł powinien inaczej budować swój prestiż niż wymachując legitymacją poselską – pouczał.

Pewnie podobne historie przewidywali ci, którzy decydowali o innych przywilejach dla parlamentarzystów, na przykład darmowych przejazdach autobusami miejskimi czy koleją. Pewnie ci, którzy wprowadzali te ulgi, wiedzieli, że złapany za jazdę bez biletu poseł zamiast zapłacić karę, pomacha legitymacją poselską. Więc lepiej od razu dać mu darmowy bilet, by nie musiał się kompromitować.

Poseł Kossakowski nie przyznał się do wymachiwania legitymacją. Może się wstydził? Szkoda, że się nie wstydził na komisariacie, gdy miał zapłacić mandat.

Źródło: Gazeta Wyborcza Olsztyn