PO o konstytucji

   Donald Tusk razem z Grzegorzem Schetyną zaprezentowali w końcu projekt zmian w konstytucji. Ma to być jedynie nowelizacja istniejącej ustawy zasadniczej. Jak to w życiu bywa niektórzy uważają, że proponowane zmiany są rozsądne, inni że nie, jedni chwalą projekt za brak radykalnych zmian, inni uważają że na tym polega słabość dokumentu. Co zatem proponuje Platforma Obywatelska?

 

   Przede wszystkim łatwiejsze odrzucanie prezydenckiego weta. Jak wiele dobrej pracy psuje weto przekonał się nie tylko rząd Tuska. Już zapomnieliśmy, że Aleksander Kwaśniewski wetował reformę podatkową rządu Buzka. Weto jest tylko i wyłączne narzędziem walki politycznej, a nie głosem rozsądku. Może w przyszłości takim będzie – nie zostanie przecież zlikwidowane. Poza tym prezydent zawsze może odesłać ustawę do Trybunału Konstytucyjnego.

 

   Cieszę się, że PO zrezygnowała z pomysłu wyboru prezydenta przez Zgromadzenie Narodowe. Chyba jak każdy chciałbym móc dorzucić swoje trzy grosze do wyboru prezydenta naszego kraju, obojętnie kto miałby nim zostać i jakie miałby uprawnienia.

 

   Popieram także całkowite zniesieniem immunitetu. Nie będzie przynajmniej takich żenujących sytuacji jak ta ostatnia z posłem PiS z Ełku Wojciechem Kossakowskim, który zamachał immunitetem policjantom, którzy chcieli mu wlepić zwykły mandat drogowy. W sytuacjach, kiedy wchodziłoby w grę podejrzenie nacisków, immunitet mógłby być nadawany na wniosek owego parlamentarzysty.

 

   Rozsądny jest też pomysł, aby Trybunał Konstytucyjny w ciągu trzech miesięcy wydawał orzeczenie, gdy prezydent ustawę skieruje. Obecne doświadczenia dowodzą, że na wyrok czeka się zbyt długo. Nie będzie też odwlekania wyroku z powodów politycznych.

 

   Popieram też wykreślenie z konstytucji Biura Bezpieczeństwa Narodowego oraz Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Liczba tego typu instytucji w Polsce jest zbyt duża. Takie sprawy powinny leżeć w gestii odpowiednich ministerstw. Powinno się jeszcze dorzucić do tego likwidację wielu agencji i agend, których też w tym kraju jest stanowczo nadmiar. Im prostszy system tym lepszy.

 

   Nie rozumiem po co ograniczać liczbę posłów do 300 osób, wydaje się że tylu ilu jest to optymalna liczba, tym bardziej że takie ograniczania są utopią – żadne ugrupowanie takich zmian nie poprze. Natomiast senatu bym nie ograniczał, tylko go po prostu zlikwidował. Byłych prezydentów i premierów możemy przecież posłać do sejmu.

 

   Przemyślane jest zwiększenie limitu zebranych głosów w celu startu w wyborach prezydenckich. Liczba głosów poparcia niezbędna, by wystartować w wyborach prezydenckich, wzrosłaby ze 100 tys. do 300 tys. To ograniczy pewien folklor i wyeliminuje ze startu ludzi, którzy myślą tylko i wyłącznie o promowaniu własnej osoby czy biznesu.

 

   Premier opowiedział się również za tym, aby„ostatecznie w konstytucji rozstrzygnąć na rzecz władzy wykonawczej – rządu i premiera – kompetencje dotyczące polityki zagranicznej”. – Oczywiście nie odbierając w żadnym wypadku prezydentowi tej istotnej roli reprezentowania Rzeczypospolitej i także wygłaszania stanowisk, pod warunkiem, że są uzgodnione z polskim rządem – zaznaczył – to według mnie definitywnie skończy niepoważną wojnę o krzesła.

 

   Zmiany te nie wydają mi się jakieś radykalne. Są raczej minimalne ale idą w dobrym kierunku. Historia udowadniała nie raz, że rewolucje częściej niszczą niż budują, więc może przy tak ważnym dokumencie jakim jest konstytucja darujmy je sobie.