Po co opozycja, która tylko straszy, szczuje i dezinformuje?

jw_pakt_fiskalnyTakie są zazwyczaj opinie po wczorajszej zadymie w sejmie powstałej po dyskusji nad ratyfikacją tzw. paktu fiskalnego.

Pisowska opozycja, albo nie rozumiejąc, albo nie chcąc zrozumieć czym jest pakt fiskalny, wykorzystała bowiem wczorajszą debatę do kolejnych politycznych nawalanek.

Pakt fiskalny to cyrograf i znak bezwarunkowej kapitulacji polityki europejskiej … – mówił przed głosowaniem jeden z posłów PiS. W międzyczasie były krzyki o ograniczeniu suwerenności, jakieś bredzenie o „euromagdalence”, Tusku „Neronie” i Brukseli jako miejscu „komitetu centralnego”.

Posłowie PiS chyba nie czytali tego przed czym tak gorliwie ostrzegają obywateli. Ratyfikacja paktu fiskalnego nie nakłada bowiem na Polskę żadnych zobowiązań. Nie daje żadnego prawa Komisji Europejskiej do ingerowania w proporcje naszego budżetu. Daje nam za to szanse na bycie „w środku”, na dbanie o polską rację stanu.

Ratyfikacja paktu fiskalnego da Polsce możliwość udziału w posiedzeniach przywódców europejskich, wzmacnia nasze możliwości negocjacyjne i umożliwia zaangażowania parlamentu narodowego w dyskusje o dynamice ekonomicznej Europy. Ratyfikacja paktu daje nam możliwość decydowania o przyszłości strefy euro – argumentował z kolei premier Donald Tusk. I jest to prawda, dzięki ratyfikacji dokumentu będziemy mieli więc wpływ na dalsze reformy strefy euro mimo, że nie jesteśmy jej członkiem!

Pakt fiskalny to umowa międzyrządowa podpisana przez przywódców 25 krajów Unii Europejskiej w marcu 2012 roku, która weszła w życie od początku tego roku. Pakt dyscyplinuje finanse publiczne krajów strefy euro – w której Polska, jeszcze raz przypominam, nie jest.

Pakt fiskalny zobowiązuje państwa do utrzymywania zrównoważonych finansów publicznych – a dokładnie tzw. salda strukturalnego. Jeśli saldo kraju istotnie różniłoby się od wyznaczonego celu, wtedy uruchamiany byłby mechanizm korygujący. Przewiduje też, że kraje które mają dług publiczny przekraczający 60 proc. PKB, powinny go obniżać rocznie o 1/20 nadwyżki ponad wartość 60 proc. PKB.

Pakt nie mówi więc o niczym ponad to co już od jakiegoś czasu w Polsce i tak obowiązuje!

Nie powoduje dla Polski także żadnych kosztów, bo obowiązuje tylko w krajach strefy euro. Kraje UE spoza strefy euro będą musiały stosować się do reguł paktu fiskalnego dopiero po przyjęciu wspólnej waluty. Gdyby Polska chciała to zrobić, musiałaby jednak zmienić umowę i jeszcze raz ją ratyfikować.

Posłowie PiS zarzucali rządowi, że ratyfikacja traktatu fiskalnego to wprowadzanie na siłę euro w Polsce. Chciałem tylko przypomnieć, iż Lech Kaczyński podpisując Traktat Lizboński, zobowiązał się już do tego, że Polska kiedyś, w terminie nie określonym, przyjmie euro. Na razie to jednak odległa perspektywa, bo po prostu nie spełniamy wymagań ekonomicznych.