„Inicjatywa obywatelska” na lewicy

LewicaW piątek szumnie ogłoszono, iż Aleksander Kwaśniewski zamierza patronować wspólnej liście lewicy w wyborach do Parlamentu Europejskiego – Europa Plus.

Po spotkaniu z Januszem Palikotem oraz Markiem Siwcem, były prezydent ogłosił, że tylko współpraca środowisk centrolewicowych może doprowadzić do powstania silnej i wiarygodnej oferty politycznej.

Ziścił się zatem sen Janusza Palikota, który od dawna zabiegał o poparcie Kwaśniewskiego. Już nie musi się przejmować Wandą Nowicką i „jakimiś tam” feministkami. Zachowuje się teraz tak, jakby były prezydent był lekiem na wszystkie jego kłopoty.

Jednakże przekonanie, że Aleksander Kwaśniewski miałby – niczym polityczny mesjasz – przynieść lewicy zbawienie i jakąś nową jakość, która spowoduje marsz po wyborczy sukces, jest dla lidera Ruchu Palikota typowe – wierzy, że kolejne polityczne show, happening z popularnym niegdyś prezydentem – podniesie sondażowe słupki wyciągając go z coraz większej zapaści.

Ale niestety społeczny odbiór obecnych ugrupowań lewicowych nie napawa optymizmem. SLD od dawna zdaje się zmierzać w stronę swojego końca. Partia miała swoją szansę na „odbicie się” za czasów Wojciecha Olejniczaka, niestety straciła ją z powodów, które niszczą wszystkie ugrupowania polityczne – przez wewnętrzne walki i spory o władzę. Tak już jest, że spory miedzy partiami je czasem wzmacniają, walki wewnętrzne niszczą w tempie tsunami – i nie ma co się łudzić, zawsze tracą wszystkie strony wewnętrznego konfliktu. Jeżeli ktoś tego w porę nie zauważy może być pewny, że nie zagrzeje miejsca w polityce.

Z kolei Janusz Palikot pędzi na ślepo, tak naprawdę bez pomysłu, większej koncepcji i pomocy ze strony innych członków swojej partii. Wypatrywanie nadziei w Aleksandrze Kwaśniewskim jest skrajną naiwnością. Miałoby to sens, gdyby cały pomysł opierał się na wszystkich ludziach lewicy i miałby to być początek budowy czegoś nowego, nowoczesnego, pozbawionego zmurszałego szyldu SLD i nieobliczalności Palikota, a tak … szkoda gadać. Lewica pokazała jedynie po raz kolejny jak bardzo jest skłócona.

Produkt o nazwie „polska lewica” jest ciągle nieświeży i niestety nie ma wielkich widoków na poprawę jakości. I trudno się dziwić. Jej ideały zostały „rozszarpane” przez innych. PiS głosi lewicowe (nawet skrajnie socjalistyczne) hasła gospodarcze, Platforma mimo ostatniej – moim zdaniem przejściowej wpadki ze związkami partnerskimi, „ogarnia” liberalne i lewicowe kwestie światopoglądowe. Lewicy nie pozostaje w takiej sytuacji już nic.

Do tego dochodzi totalny brak pomysłu – zwołana konferencja prasowa tylko to potwierdziła. Brak jakiejkolwiek idei, wizji działania. Brak nowych twarzy – ciągle ci sami politycy, te same „odgrzewane kotlety”, przepychanki starszych panów, które ludzi już nużą. I na koniec czerpanie złych wzorców od innych – takich jak rozgrzewanie emocji u wyborców poprzez wywoływanie konfliktu.

Zachowanie polityków lewicy tworzących nowy … no właśnie nie wiem co – ruch obywatelski, inicjatywę obywatelską – zapowiedziana współpraca dotyczyć ma bowiem wspólnej listy do Parlamentu Europejskiego, nie zaś generalnej współpracy politycznej, a to moim zdaniem dowód, że nawet inicjatorzy zamieszania nie bardzo wierzą w sens tworzenia nowej siły politycznej. Świadczy o tym także zachowanie głównych aktorów – Aleksander Kwaśniewski może i wystartuje, a może i nie, Ryszard Kalisz jest jakimś łącznikiem tyle, że nie wiadomo czego – bo na pewno nie między SLD, a Europą Plus.

Zatem śmiem twierdzić, że działanie Palikota i Siwca nie wnosi nic ponad szum medialny. I niestety to, że były prezydent, który czasy świetności ma dawno za sobą, angażuje się w inicjatywę skłóconych polityków lewicy, wskazuje dodatkowo na nienajlepszą jakość polskiej sceny politycznej.

Fot: Polityka.pl