Prawybory przed wyborami samorządowymi są bardzo dobrym pomysłem o ile są dobrze przemyślane i przygotowane. Dają wyborcom możliwość przeglądu potencjału popieranej partii, wskazania osobowości, która nam odpowiada i z którą się w jakimś sensie identyfikujemy.

 

   Nie może to być jednak wybór miss, czy mistera. Kandydaci muszą różnić się nie tylko wyglądem i osobowością, ale także spojrzeniem na niektóre kwestie społeczne, polityczne i ekonomiczne. Inaczej takie prawybory mogą tylko narazić na śmieszność, szczególnie jak taki spektakl przygotujemy na lokalnym podwórku.

 

   Inne spojrzenie na ważne sprawy występuje w partii, jeżeli są w niej różne „skrzydła” – frakcje reprezentujące inne poglądy i proponujące różne rozwiązania. Czy to możliwe? Na pewno tak.

 

   Platforma Obywatelska ma obecnie około 50% poparcie w społeczeństwie. To bardzo dużo. Po roku 1989 żadna z partii politycznych nie cieszyła się takim zaufaniem społecznym. Nie utrzyma takiego poparcia, jeżeli będzie poglądowym monolitem. Ludzie są różni, inaczej widzą świat i szukają odmiennych wyborów. Bez reprezentowania zróżnicowanych poglądów nie utrzyma się takiej popularności. To dlatego w PO jest miejsce i dla Gowina i dla Palikota. W Ełku wcale nie jest inaczej. Już teraz mamy zwolenników koalicji z prokościelnym Dobrem Wspólnym, inni przeciwnie wolą porozumienie z SLD.

 

   Platforma jest jedyną partią, w której jest to możliwe. Pozostałe partie w Polsce są albo zbyt małe, albo nastawione na zbyt selektywny elektorat. Według mojej oceny nie mają szans na stworzenie frakcji i pewnie nie chcą ich tworzyć. Tym samym nie maja szans na przeprowadzenie prawyborów w takiej formie jak miało to miejsce w PO i nie uzyskają większego niż 30% poparcie w społeczeństwie.

 

   Nie zgadzam się z argumentem, że tworzenie takich „skrzydeł” rozbija partię, że przykładowo wśród kandydatów na prezydenta, czy liderów frakcji tworzyłyby się zalążki innych partii. Polska demokracja zdaje się już z tego wyrastać. Przykłady partii Marka Jurka czy Ludwika Dorna, których poparcie społeczne oscyluje w okolicach błędu statystycznego, pokazują że takie twory nie mają żadnych szans powodzenia. Moim zdaniem nadchodzi czas wielkich partii z różnorodnymi frakcjami w jej wnętrzu – tak jak w bardziej doświadczonych demokracjach.