Dzień dobry, my z Policji

zart-rys1-jpg„Dudniący” o drugiej w nocy domofon, a w nim głos: „dzień dobry, my z Policji”, z trudem docierał do mojej zaspanej świadomości.

Wyrwani z najgłębszego snu do pewnego momentu nie zdajemy sobie sprawy, gdzie jesteśmy, co robimy i po co to robimy. Ja stałem gapiąc się bezmyślnie na jakichś mundurowych nie wiedząc czy to rzeczywistość, czy kontynuacja jakiegoś kiepskiego koszmaru, który „przerabiałem” jeszcze przed sekundami.

Podobno zakłóca pan porządek – usłyszałem głos, który na szczęście brzmiał zupełnie bez przekonania.

Cholera – myślę sobie – co ja mogłem nawyprawiać przez sen, nawet nie wiedziałem, że lunatykuję? Jednakże odgłosy imprezy, muzyki wymieszanej z pijackim, wulgarnym i nieskładnym ględzeniem, kazały mi przypuszczać, że to może nie o mnie chodzi.

To chyba pomyłka ? – wydukałem ziewając, jednocześnie starając się wskazać palcem źródło hałasu.

Nie. Doniesienie było na pana – mówił pewny siebie – przepraszam, że tak o tej porze, ale każde doniesienie musimy dokładnie sprawdzić – usprawiedliwiał się. Pan Klimowicz? – upewnił się. Potwierdziłem, choć nie ukrywam, że przeszła mi przez głowę myśl, aby zaprzeczyć. Zanim zorientowaliby się, może dało by się trochę pospać …

To o co dokładnie jestem oskarżony? – dobrze jest wiedzieć, co przeszkadza niektórym ludziom, tym bardziej, że Policja była u mnie nie pierwszy raz. Poprzednio uznałem to za pomyłkę i totalnie zbagatelizowałem. Jeżeli dobrze pamiętam to wówczas za głośno chodziłem po domu, specjalnie stukałem w ścianę, aby wkurzyć sąsiadkę, a potem bezczelnie puściłem wodę i się myłem – sam jestem przerażony swoją złośliwością.

Tym razem komputer, było doniesienie na pana komputer. Za głośny jest.

Mój laptop? Ale on też śpi. Wyłączony i spakowany w pokrowcu. Dziś go nawet nie włączałem. Poza tym … nawet jak jest włączony, to go nie słychać, nie wydaje z siebie żadnych dźwięków … donosiciel musi mieć słuch absolutny, albo działa na innej częstotliwości.

Policjant przeprosił za najście i wyszedł. Jednak będąc świadkiem takich interwencji, zaczynam mieć przekonanie, że Policja może być rzeczywiście bardzo zapracowana. Przecież takich „doniesień” prawdopodobnie, co dzień i co noc jest bez liku. Potem może się zdarzyć, że zajęci rozmową z zaspanym domownikiem, nie zdążą na poważniejszą interwencję. Ja mogę podać sąsiadkę do sądu o nękanie –  może wówczas przestanie wymyślać i się odczepi, policja niestety musi reagować. Jednak gdyby tak wprowadzić opłaty za bezpodstawne zawiadomienie policji, za nieuzasadnioną interwencję? To mogłoby zaoszczędzić czas Policji i z pewnością pozwoliłoby się wyspać.