Debat PiS-u ciąg dalszy

Tym razem Jarosław pochylił się nad bezrobociem. Pochylił się i stwierdził, że gdyby tylko mógł, był u władzy, to stworzyłby ponad milion miejsc pracy. Gdyby tylko mógł, ale niestety nie może.

I normalnie napisałbym, że to bzdety, łatwo obiecywać, kiedy nikt nie może i nie chce powiedzieć: „sprawdzam”, że nie po raz pierwszy prezes coś obiecuje, zmienia wizerunek … i takie tam … co i tak wszyscy dobrze wiedzą, a tylko część społeczeństwa udaje że nie. Ale tym czasem napiszę, że wierzę … tak wierzę, że za jakieś pięć lat (czyli jakieś dwa lata po następnych wyborach) przybędzie w Polsce ponad milion miejsc pracy!

A dlaczego w to wierzę? Bo na to nie mają już wpływu decyzje polityków, a cykle koniunktury na świecie. Za pięć lat gospodarki Europy i Świata mogą już galopować, bo zawsze tak jest, że po latach chudych przychodzą tłuste, a po tłustych chude. W Polsce też. Politycy mogą jedynie w tej regule trochę napsuć, ale na szczęście w dzisiejszych czasach chyba nie na tyle, by szkody były nieodwracalne.

Nie wierzę natomiast w cudowną moc proponowanej przez PiS rozwiązań. To według mnie tylko propagandowy bełkot,  w który sam prezio raczej nie wierzy. To marketingowy element wielkiej pisowskiej jesiennej ofensywy.

Ulgi dla przedsiębiorców zatrudniających ludzi młodych? A czy tego już nie przerabiamy od 20 lat?  Jakoś nie chce mi się wierzyć, że firmy zachęcone ulgami zaczną masowo zatrudniać młodych. A co ze starszymi? Tymi po pięćdziesiątym roku życia? Ich będzie się zwalniać, aby zatrudnić młodych? Moim zdaniem takie ulgi nic nigdy nie dają. Na nich wygrywają tylko ci, którzy potrafią oszukać państwo.

Prezes chce odbudować polski przemysł? Jak? Wspierając z naszych podatków nierentowne przedsiębiorstwa? Ursus upadł, bo nie potrafił dostosować się do obecnej rzeczywistości. Był po prostu źle zarządzany, a jego kierownictwo nie znalazło żadnego pomysłu na to jak wydobyć firmę z dołka. Już sobie wyobrażam zarządzających nierentownymi firmami, w które państwo pompuje pieniądze … to dopiero byłaby tragedia dla gospodarki. To dopiero był by „Narodowy Program Zmniejszania Zatrudnienia”. Poza tym Jarek chyba też zapomniał, że Unia Europejska nie zgadza się na pomoc publiczną w postaci dotowania deficytowych firm.

Pewnie nie zapomniał, ale przecież to nie o to w tym cyrku chodzi …