Co kogoś obchodzi jakaś Rataj …

Miasta zawdzięczają swój charakter m.in. dzięki wspaniałym osobom, które są z nim związane. To ludzie decydują o wyglądzie, wydarzeniach i wszystkim tym co jest związane z życiem każdej miejscowości. Często sposobem podziękowania poprzednim pokoleniom jest nazywanie ulic ich imieniem. Ale nie jest to tylko hołd złożony poprzednikom. Nazwy ulic powinny czegoś uczyć, utrwalać pamięć po poprzednikach, po tych co wnieśli coś dobrego do życia miasta. Jest to też nauka historii miasta, która powinna być nam bliższa niż uczona w szkole historia świata. Obecnie miasta wykorzystują swoich znanych mieszkańców w promocji: uroczyście nadają im honorowe obywatelstwo, chwalą się całemu światu, że ta właśnie osoba urodziła się, mieszkała, czy ma swoje korzenie. To bardzo skuteczna promocja miasta i co najważniejsze nie jest kosztowna.

Niestety nie wszyscy radni to rozumieją. Jesienią 2009 na jednej z sesji Rady Miasta rozpatrywany był projekt uchwały nadający nazwy dwóm ełckim ulicom. Proponowane były nazwy poświęcone dwóm wybitnym postaciom, które mieszkały w Ełku, a mianowicie Władysławy Rataj i Fryderyka Tymoteusza Kriegera. Niestety niektórzy radni, głównie z PiS nie zgodzili się na nazwy poświęcone tym osobom, bo jak twierdzili ich nazwiska są trudne do wymówienia. Ulice otrzymały nazwy Szpitalna i Lekarska. W kolejce, jak kpiła dziennikarka Tele-Topu, czeka nazwa Prosektorium. Naprawdę współczuję tym radnym. Współczuję, że mimo wieloletniej edukacji mają problemy z wymową nazwisk, współczuję bo bez wiedzy historycznej są bardzo płytkimi osobami, współczuję bo brak w nich poszanowania tradycji i historii, współczuję bo bez braku szacunku dla historii nie ma się szacunku wobec siebie. Cóż jednak wymagać, gdy przewodniczący klubu radnych Pis nie jest rodowitym ełczaninem. Przyjechał do Ełku w latach dziewięćdziesiątych i nie jest związany emocjonalnie z miastem oraz jego historią. Nie obchodzi go ani jakaś Rataj, ani trudny do wymówienia Krieger.