Bo jestem czarownicą!

Całkiem niedawno pytając znajomą skąd wie o czymś, o czym nie miała prawa wiedzieć odpowiedziała: bo jestem czarownicą? Etymologia słowa „wiedźma” jest jasna – wiedźma oznacza osobę wiedzącą; tę, która wie. Czarownica, wiedźma to jedno i to samo. Skoro wie jest czarownicą.

W czasach średniowiecza takie wyznanie oznaczało jedno – straszliwe męczarnie podczas tortur, a następnie stos. Bo zgodnie z ze słowami św. Jana: Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie. Bowiem każda bez wyjątku czarownica, jak twierdzono, odrzeka się od chrztu i Chrystusa.

Dominikanin Jakob Sprenger, jeden z najokrutniejszych inkwizytorów, tak pisał o kobietach, posądzając je o to, że łatwo ulegają wpływom demonów i zostają czarownicami: (…) Kobieta, istota zła z natury, szybko popada w wątpliwości co do wiary i wnet się jej odrzeka, w czym też jest fundament szkodliwych czarów. Co zaś się tyczy drugiej władzy duszy, tj. woli, kobieta, ogarnięta nienawiścią do kogoś, kogo pierwej kochała, płonie gniewem i niecierpliwością, miota się i pieni, jak rozszalałe morze (…)

Nie ma co jednak analizować tych wypocin chorego umysłu, bo w końcu był to ten sam facet, który w swoim dziele Malleus Maleficarum opisywał jak to czarownice powodują całkowite znikniecie pewnej męskiej części ciała … pewnie jemu zniknęła, że tak się wściekał … choć w tej drugiej części wywodu, dotyczącej woli,  stwierdzenie wydaje się czasami całkiem trafne.

Czy czarownice w ogóle istniały? Czy są w dzisiejszych czasach? A kto je tam wie. Niemniej nawet dzisiaj zalecałbym ostrożność w takich wyznaniach. W Internecie łatwo znaleźć informacje na temat polowań na czarownice, które miały miejsce całkiem niedawno.

W 1976 roku w Niemczech sąsiedzi podpalili dom starej panny Elizabeth Hahn, gdyż wierzyli, że pozamieniała swych krewnych w zwierzęta. W Ghanie w latach 1960-80 działali autentyczni łowcy czarownic. W 1981 roku w Meksyku tłum ukamienował na śmierć kobietę oskarżoną przez własnego męża o spowodowanie czarami zamachu na papieża Jana Pawła II. W 1994 roku w bantustanie Lebowa (RPA), „nieustraszeni pogromcy sług szatana” krążyli po wioskach tropiąc i paląc stare kobiety, które miały czarami spowodować śmierć ich krewnych. W kwietniu 1999 roku polskie gazety donosiły o wiedźmach z Vlaszkiego Kraju (Serbia), zwanych bajalicami, vraczarkami, rusalnicami i duszmankami, zajmującymi się rzucaniem i zdejmowaniem uroków, wróżeniem, kontaktowaniem się ze zmarłymi i czarną magią. To tylko niektóre przykłady.

Współczesnemu człowiekowi wiara w istnienie czarownic może się wydawać niepojęta. Niestety są i dziś tacy, co się  ich boją i tęsknią za czasami, w których legalnie i bezkarnie można by było „palić na stosie” kogoś kto jest inny, nie pasujący do wymyślonego schematu …

Zalecałbym ostrożność w takich wyznaniach szczególnie w Polsce, gdzie mamy obecnie czasy walki o krzyż, próby narzucania nam definicji prawdziwego patrioty, erę Rydzyków, Natanków, Głodzi i Michalików. Okres w którym zamyka się usta dobrego, inteligentnego, otwartego na zmiany człowieka jakim jest ks. Boniecki. Polska nie jest tolerancyjnym krajem i jeszcze długo nie będzie. Polska jest chyba ciągle jeszcze krajem zabobonów i strachu przed wszystkim co jest niezrozumiałe.