Sposoby powrotu do władzy wg PiS

   Całkiem niedawno po prezentacji projektu konstytucji PiS przedstawiciel Kancelarii Prezydenta stwierdził, że Lech Kaczyński ma zastrzeżenia do projektu konstytucji. Wywołało to niemałe zaskoczenie wśród komentatorów życia politycznego w Polsce. Jak to, pisowski prezydent nie popiera projektu PiS? Tymczasem mógł to być prosty zabieg PR- owski. Otóż miało to wykazać, że prezydent jest oddzielnym podmiotem politycznym, który może się z PiS nie zgadzać. Jest w tym jakiś paradoks, że politycy PiS dostrzegają, że wygrać wybory ma szanse ktoś, kto się od PiS odetnie.

 

   PiS wcale nie maskuje swoich wizerunkowych wysiłków. Ma strategię, która pomoże mu wygrać zbliżające się wybory. Jaka to strategia? Ma być łagodnie i merytorycznie.

 

   Nie występować w mediach – to pierwszy punkt planu opracowanego przez PR-owców z PiS-u. Każde wystąpienie bowiem – jak czytamy w uzasadnieniu – to pogorszenie szans na dobry wynik wyborczy. Jeśli już ktoś zostanie złapany na gorącym uczynku i będzie musiał coś powiedzieć, to trzeba mówić jak najmniej!! – tak brzmi drugi punkt planu marketingowego. Każde bowiem zdanie wypowiedziane przez działacza to znaczne zmniejszenie szans wyborczych – jak czytamy w uzasadnieniu.

 

   Tak więc Jarosław Kaczyński ma zniknąć z mediów, tak aby nie drażnić wyborców swoimi przemyśleniami i wypowiedziami. Odejść musiał niewizerunkowy Przemysław Gosiewski, ponownie wysunięto na pierwszy plan Grażynę Gęsicką. Nawet niby spontaniczne wyznanie Michała Kamińskiego o tym, że wyobraża sobie koalicję PiS z SLD, ma robić wrażenie, że partia Kaczyńskich odzyskuje zdolności koalicyjne. Ogólnie ma być miło, przyjacielsko i w ogóle fajnie.

 

   Już raz tak było przed wyborami do Parlamentu Europejskiego i szybko się skończyło. PiS wyraźnie liczy na krótką pamięć wyborców. Prawda jest jednak taka, że wyborczych szans PiS nie zwiększą marketingowe sztuczki. Sprzyja im jedynie marna frekwencja wyborcza, pogorszenie się gospodarki i zniechęcenie ludzi do polityki. Im bardziej ułomna demokracja, im większe zniechęcenie społeczne, tym większe szanse braci Kaczyńskich.