Sezon wymiotów

   Norman Davies, wybitny brytyjski historyk, pytany o komentarz do aktualnych wydarzeń w Polsce, mając na myśli nową odsłonę wojny polsko-polskiej podsumował krótko – „sezon wymiotów”. Trafniej chyba nie można tego ująć.

 

   Najbardziej człowieka mdli, gdy pojawiają się kolejne informacje o tzw. obrońcach krzyża. Super Ekspress dotarł do zdjęć, które udowadniają tezę, iż „rzekomi obrońcy krzyża” są blisko związani z Jarosławem Kaczyńskim i realizują jego politykę. Wystarczy podać przykład Joanny Burzyńskiej – najbardziej znanej uczestniczki wydarzeń pod Pałacem Prezydenckim. Podczas wieczoru wyborczego jako jedna z pierwszych wręczyła kwiaty prezesowi PiS. Jak słusznie napisano w gazecie tam nie można było wejść ot tak sobie, obowiązywały zaproszenia, a do Jarosława Kaczyńskiego były dopuszczane tylko najbardziej zaufane osoby. Przykład pani Joanny nie jest jedynym podanym przez Super Ekspress. Newsweek dodatkowo zauważa, iż jednym z aktywniejszych osób pilnujących symbolu był też mało znany poseł Prawa i Sprawiedliwości – Stanisław Pięto. To chyba wiele wyjaśnia w „spontaniczności” działań związanych z obroną krzyża.

 

   Kolejnym elementem sezonu wymiotów jest z pewnością list Marka Migalskiego. Europoseł bardzo delikatnie próbuje powiedzieć to, co wszyscy już dawno wiedzą. Niemniej należy przyznać, iż list ten ukazał występujące podziały w PiS. Nieśmiały „bunt”, który z wolna powstaje wokół tego listu, ukazał że w PiS-ie są ludzie rozsądni, którzy nie chcą popierać szaleństwa skupionego wokół Kaczyńskiego i Macierewicza. Jednak list ten, moim zdaniem, został napisany w sposób niesmaczny, ociekający wazeliną i właśnie od tego robi się nie dobrze. Wystarczy zacytować: Zyskiwał Pan sympatię społeczną i zaufanie, ludzie zaczynali widzieć Pana takim, jakim Pan jest w rzeczywistości, a nie Pana karykaturę,(…) Pana odwaga, upór, niezłomność, przenikliwość, charyzma i prawość powodują … itd. itp. To wystarczający powód by człowieka zemdliło.

 

   Nie inaczej odbieram następny heppening Janusza Palikota. Poseł z Lublina zakłada stowarzyszenie i „grozi”, że założy własną partię. Moim zdaniem taki rozłam jest nierealny i myślę, że Palikot dobrze o tym wie. Nie sądzę, by wierzył także w stworzenie jakiejś lewicowo-laickiej frakcji w ramach Platformy. Zaczynam mieć wrażenie, że to po prostu niekontrolowana potrzeba istnienia w mediach. Jakoś zaczynam mieć bardzo złe zdanie o ludziach, którzy potrzebę istnienia jako celebryci przedkładają ponad wszystko inne.

   Sezon wymiotów trwa w najlepsze także i na lokalnym podwórku, ale chyba nie warto już o tym pisać.