Pierwsze starcie w dogrywce

   Był remis – tak to bez entuzjazmu prof. Jadwiga Staniszkis podsumowała wczorajszą debatę. Prof. Tomasz Nałęcz chciał za tę wypowiedź całować swoją rozmówczynię. Jak ktoś, kto jest beznadziejnie zakochany w Kaczyńskim mówi, że był remis to może to oznaczać tylko tyle, że jej kandydat nie wypadł jakoś rewelacyjnie.

 

   Moim zdaniem o słabszej formie prezesa PiS świadczy nie tylko fatalna wypowiedź w kontekście Białorusi. Kaczyński mówił bez przekonania, często bardzo ogólnikowo. Miałem nawet wrażenie, że nie za bardzo chce zostać prezydentem kraju, a interesuje go tylko utrzymanie poparcia do wyborów parlamentarnych, które zbudował na fali współczucia po katastrofie. Świadczą o tym niemal wszystkie jego wypowiedzi, które kierował wyłącznie do swojego „żelaznego” elektoratu. Dla Kaczyńskiego była to debata na premiera kraju, a nie prezydenta.

 

   Po okresie „ściemy” powoli wszystko wraca do normy. Było dzielenie Polski na A i B – poprzednia próba podziału na Polskę liberalną i socjalną nie wypaliła, podobnie jak na „prawych” i „nieprawych” Polaków, więc trzeba było spróbować czegoś innego. Tym razem była to chyba próba grania na kompleksach mieszkańców Polski wschodniej. Ja też jestem mieszkańcem Polski wschodniej i wcale nie czuję się gorszy, nie czuję się mieszkańcem Polski B!  

 

   Było udzielanie wymijających i niezrozumiałych odpowiedzi – takich jak przykładowo przy pytaniu o in vitro: Jeżeli chodzi o metodę in vitro to ja jestem całkowicie za tym, żeby w Polsce było jak najwięcej dzieci. Co to za odpowiedź? To jest za czy nie? Dopiero po naciskach Moniki Olejnik usłyszeliśmy: Jestem katolikiem. To chyba oznaczało, że jest przeciw. A jak ktoś jest za tą metodą to nie jest katolikiem? Ciekawe.

 

   Było jak zwykle straszenie prywatyzacją – bardzo ryzykowne są te plany, które snuje obecny rząd jeżeli chodzi o prywatyzację różnych części polskiego majątku, na razie jeszcze państwowego, poprzez te fundusze. To naprawdę może w przyszłości stworzyć różnego rodzaju bardzo poważne niebezpieczeństwa dla polskich emerytur. Gdyby nie ostatni wyrok z pewnością usłyszelibyśmy coś na temat tej „strasznej” prywatyzacji szpitali. Tak przy okazji – pamiętajmy, że ełcka „Pro-medica” nie jest już państwowa, należy do samorządu tak jak chce Platforma Obywatelska i … nie jest też zadłużona, działa dobrze, a Ełczanie nie narzekają na swój szpital.

 

   Było jak zwykle kłamstwo: Ja ostatnio widziałem pana premiera Tuska, kiedy tłumaczył na wałach przeciwpowodziowych, że to wy jesteście winni, czyli obywatele, za wasze nieszczęście, bo wybraliście złego wójta. Słyszałem coś zgoła odmiennego. Prezesa PiS już chyba nic nie nauczy, żaden wyrok sądowy. Choć w nazwie partii Kaczyńskiego są wyrazy „prawo” i „sprawiedliwość” to jej przedstawiciele mają z nimi mało doczynienia. Nie chodzi tutaj nawet o liczne już kłamstwa. Niech świadczy o tym ostatnie zachowanie Jacka Kurskiego, który mimo prawomocnego wyroku sądowego bredzi coś o tym, że go to nie złamie i że on się nie podda. Nie wykona wyroku, mimo iż do jego domu wkroczył komornik.  

 

   Bardzo niepodobały mi się obiecanki w podsumowaniu debaty. Przykładowo te dotyczące, że jak zostanie prezydentem podniesie ceny płodów rolnych. Od kiedy decyduje o tym prezydent? Jestem z wykształcenia ekonomistą i cały czas byłem przekonany, że o takich sprawach decyduje rynek. Przekazywałem nawet tę wiedzę swoim studentom … zaraz ktoś oskarży mnie o wciskanie ciemnoty na zajęciach. Oczywiście jak prezydentem zostanie Kaczyński.

 

   Obaj uczestnicy uważają, że wygrali wczorajszą debatę. Ich zwolennicy, pewnie nawet nie słuchając co przeciwnik ma do powiedzenia, uważają podobnie. Ja słuchałem i zgadzam się z jednym z internautów, który stwierdził, pisząc o Kaczyńskim, że: w obliczu takiego lania uważać się za zwycięzcę to albo zarozumialstwo, albo nieuleczalna mitomania. Ale tak naprawdę nie o zwycięstwo w debacie chodzi. Aby było normalnie trzeba wygrać wybory.