O tym, co zapomniane – ełckie wioślarstwo

Doborowe towarzystwo

W Ełku zawsze szkolono wspaniałych wioślarzy – mówi Małgorzata Hołówka (na zdjęciu) – miałam to szczęście, że trenowałam wioślarstwo w okresie, gdy w naszym mieście pływało wielu dobrych sportowców. Niestety nie zawsze się o nich pamięta. A szkoda. Pozwolę sobie zatem przypomnieć najważniejsze, moim zdaniem, postacie ełckiego wioślarstwa.

Do czołowych zawodników odnoszących sukcesy w latach siedemdziesiątych należał Marek Bielski. Pomimo słabych jak na wioślarza warunków fizycznych, dzięki uporowi i pracowitości należał do kadry narodowej wioślarzy i był czołowym zawodnikiem w Europie.

Do największych sukcesów ełckiego wioślarstwa zaliczyć należy oczywiście występy ełckich olimpijczyków. Pierwszymi byli Henryk Szczotko (wcześniej Wicemistrz Europy Juniorów) i Mirosław Szymanowski, uczestnicy Igrzysk Olimpijskich w Moskwie w 1980 roku. Szymanowski zdobył tam srebrny medal. 

Następnie do grona ełckich olimpijczyków dołączyli Mariusz Daniszewski, uczestnik Igrzysk Olimpijskich w Atenach w 2004 roku oraz Sebastian Kosiorek – uczestnik Igrzysk Olimpijskich w Atenach w 2004 roku i w Pekinie w 2008 roku. Trenerką Mariusza Daniszewskiego była Jolanta Kopiczko (obecnie Boruszewska), z którą pływałam i osiągałam wiele sukcesów. Mariusz zdobył w sumie ponad 30 medali na Mistrzostwach Polski Seniorów, Młodzieżowców oraz Juniorów.

Przyjaźń

Wspomniałam przed chwilą Jolę Kopiczko, ale to jej siostra, Basia Kopiczko była osobą, której naprawdę wiele zawdzięczam. Razem pływałyśmy w dwójce i odnosiłyśmy wiele sukcesów. Pamiętam do dziś jak zdobyłyśmy złoty medal na X Ogólnopolskiej Spartakiadzie Młodzieży. Kiedyś to było naprawdę coś! Byłyśmy zgrane nie tylko na wodzie, ale także świetnie dogadywałyśmy się w życiu codziennym. Pływała z nami także moja siostra Krysia oraz Małgosia Przygodzka.

Drużyna

Czwórka to moim zdaniem najpiękniejsza widowiskowo konkurencja, i bardzo trudna. Wymaga nie tylko dobrej kondycji i siły każdej z nas, ale zgrania – także naszych charakterów, odpowiednio dobrej atmosfery. Gdy walczy się na dystansie nie ma miejsca i czasu na dyskusje, rozmowy, gesty. Musiałyśmy działać i rozumieć się jak jeden organizm.

Walcząc w czwórce jesteśmy często bezimienni. W jedynkach idzie w świat nazwisko zwycięscy, w czwórce mówi się, że wygrała osada Mazura Ełk. Nasze nazwiska wymieniane niejako przy okazji, zwykle gdzieś ulatują…  

Nasza drużyna była dobrą i zgraną załogą. Małgosia Przygodzka była wspaniałą szlakową. Świetny strateg i taktyk. Nikt inny nie potrafił tak dobrze jak ona regulować tempo łodzi. Siostry Kopiczko „ciągnęły” łódź. To były bardzo silne dziewczyny. Moja siostra Krysia była dobrym duchem załogi – zawsze pogodna, zawsze uśmiechnięta, nawet w najtrudniejszych chwilach. Była naszym sternikiem. Gdyby nie ona pływały byśmy zygzakiem. A ja … ja byłam zawsze pierwsza na mecie … bo miałam zazwyczaj najbardziej wysunięte do przodu miejsce w łodzi.

Plebiscyt

Coroczny plebiscyt na pięciu najlepszych sportowców Suwalszczyzny organizowany był przez „Gazetę Współczesną” i Wojewódzką Federację Sportu. W latach w których zostałam wyróżniona, znalazłam się w naprawdę doborowym towarzystwie. Zarówno w 1984, jak i 1985 roku byłam jedyną kobietą, wiec przypadł mi zaszczyt losowania nagród dla tych, którzy głosowali.

W obu latach plebiscyt wygrał Jan Wiejak – wicemistrz Polski w kolarstwie przełajowym i wielokrotny reprezentant kraju. W roku 1984 wyprzedził pięściarzy Grzegorza Jabłońskiego, którego chyba ełckim kibicom i dziś nie trzeba przedstawiać, bo to przecież wicemistrz Europy Juniorów, wielokrotny Mistrz Polski w boksie oraz olimpijczyk z Seulu z 1988 roku. Kolejny był Wojtek Pawłowski – czołowy pięściarz tego okresu, brązowy medalista Mistrzostw Polski. Wśród nagrodzonej piątki w tamtym roku był też Cezary Zamana, kolarz reprezentujący wówczas ełcki PRIM. Jego ełckim kibicom też nie trzeba przedstawiać.

W roku 1985 drugi był Marek Zawistowski – Mistrz Polski Juniorów w kolarstwie przełajowym, po nim Wojciech Pawłowski, Dariusz Zgutczyński – najskuteczniejszy piłkarz Mazura Ełk, no i oczywiście  ja. W plebiscycie w roku 1985 głosowało na mnie 1.356 osób. To w erze bez sms-ów i e-maili, gdy głosowało się listownie, naprawdę imponujący wynik. Do dzisiaj jestem wdzięczna ełckim kibicom, że docenili moje osiągnięcia.

Trener

Tadeusz Zemel – to kawał historii ełckiego wioślarstwa. Nie byłoby moich sukcesów, gdyby nie on. W kilku słowach: bogate doświadczenie, autorytet i – co chyba najważniejsze – spokój oraz cierpliwość do nas. Nie jest łatwo wychować mistrzów w tej dyscyplinie sportu. Idealna dziewczyna to zawodniczka silna i szybka. Tyle, że te cechy często się wykluczają i tu potrzebne jest wyczucie trenera. Tadeusz Zemel tego wyczucia miał aż nadto. Ciekawe czy ktoś policzył ile medali na wszystkich możliwych imprezach zdobyli jego wychowankowie? Moim zdaniem jest ich tak dużo, że nie da się policzyć.

Sport dla wytrwałych ludzi

Wioślarstwo to dyscyplina dla wytrwałych. Poświęcanie wolnego czasu na wyczerpujące treningi sprawia, że pozostają tylko najzdolniejsi i najbardziej zdeterminowani. A do tego nie miałyśmy najlepszych warunków, więc naprawdę momentami było ciężko … ale nikt nigdy nie narzekał.

Wypływałyśmy bez względu na pogodę, gdy lał deszcz nie było taryfy ulgowej. Na wodę wychodziło się często jak tylko lód puścił. A jak jeszcze był na jeziorze pływało się na rzece, która nie zamarzała. Często dookoła leżał jeszcze śnieg i było bardzo zimno. Czasami zaczynałyśmy wcześnie rano, kończyłyśmy trening po zmroku. Poza tym wioślarstwo to nie tylko pływanie. Dużo biegałyśmy, ćwiczyłyśmy na sali, siłowni i … leczyłyśmy nieustające przeziębienia. Jak się jest ciągle na wodzie to wilgoć daje się mocno we znaki. Życie wioślarza nie jest usłane różami. Bolały stawy, korzonki, kręgosłup … ale w sumie to nic takiego.

Przez wiele lat za szatnię służyła skromna stara szopa. Był moment, że nie było tam ani okien, ani podłogi. W środku panowała często temperatura, która zniechęcała do uprawiania sportu. Nie było mowy, aby umyć się po treningu. Dopiero później wybudowano bazę z prawdziwego zdarzenia – obecny Międzyszkolny Ośrodek Sportowy. Ale ja z tych cudownych czasów za dużo nie skorzystałam. Zakończyłam karierę.

Koniec kariery

Niewiele mogę o tym powiedzieć. Po prostu postanowiłam zakończyć karierę, choć miałam dopiero 21 lat. Nie miałam żadnych planów sportowych. Bal sportowy, który odbył się w restauracji „Turystyczna” w Ełku był ukoronowaniem nie tylko plebiscytu na najlepszego sportowca, ale także mojej kariery. Pamiętam, że bal był świetny, tylko na parkiecie było ciaśniej niż w łodzi.

Początki

Ełcka sekcja wioślarska została założona w 1963 roku przy Klubie Wodnym LOK w Ełku obok obecnej Plaży Miejskiej. Jednym z jej pierwszych zawodników w latach 1966-1970 był pan Tadeusz Zemel, który przez blisko czterdzieści lat szkoli wioślarzy w Ełku. Założycielami sekcji wioślarskiej przy KW LOK w Ełku byli: Władysław Rogowski – ówczesny kierownik KW LOK, a także Kazimierz Żytowiecki, który w późniejszym okresie założył również sekcję wioślarską w Olecku i Gołdapi.

Pierwszymi instruktorami wioślarstwa w Ełku byli: Bogdan Mierzejewski, Janusz Filipowicz, Dionizy Nowak. Pierwszymi ełckimi wioślarzami w latach 1963-1966 byli: Jerzy Citko – szlakowy, Bogdan Filipowicz, Jerzy Sewastianow, Dionizy Nowak, Janusz Jurewicz – sternik, Wiesław Jurewicz, Bogdan Nowicki – jedynkarz, Kazimierz Matysek, Marian Matysek, Elżbieta Potapowicz, Elżbieta Mączyńska. W latach 1966-1970 do tego grona dołączyli: Stanisław Chodysz, Danuta Bielecka, Stefan Łowicki, Roman Brudnicki, Mirosław Obrycki, Marek Osika, Tadeusz Zemel.

Pierwsze trzy medale ełccy wioślarze zdobyli na Mistrzostwach Polski w 1972 r. Byli to: Krystyna Januszewska – brązowy medal; Henryk Szczotko – brązowy medal i srebrny medal w czwórce.