Ministerstwo Powszechnej Szczęśliwości

1620775_10152023300413740_686272622_nJarosław Kaczyński jest obecnie socjalistą. Większym niż Leszek Miller, zacieklejszym niż Piotr Ikonowicz.

PiS ogłosił nowy program – nowy, bo ten co promował prof. Glińskiego był zbyt mało populistyczny i jest już ponoć nieaktualny. Teraz Kaczyński obiecuje wszystko, cokolwiek co ktokolwiek chce mieć obiecane … byle tylko dorwać się do władzy.

Obietnic jest tak dużo, że nie sposób w jednym wpisie ogarnąć je wszystkie. Jest to chyba zlepek tego wszystkiego, co w mediach politycy różnych opcji nam na co dzień obiecują, wszystko to, co już w przestrzeni publicznej wielokrotnie się pojawiało.

Generalnie można powiedzieć, że PiS dąży do centralizacji. Świadczą o tym chociażby zapisy dotyczące prokuratury i powrotu do funkcji prokuratora generalnego, którym był minister sprawiedliwości. Za czasów PiS to rozwiązanie świetnie „się sprawdzało” i pozwalało trzymać prokuratorów na „swojej smyczy”.

W „centralizację” doskonale wpisuje się także hasło reindustrializacji. Trudne słowo, ale Jarosław uwielbia trudne słowa. Zawsze brzmią nieźle, można za nimi ukryć cokolwiek, a elektorat PiS-u i tak niczego nie zrozumie. Przyznaję, że ja sam tego słowa za bardzo nie rozumiem. Czy chodzi o to, aby państwo zaangażowało się bezpośrednio w gospodarkę? Czy PiS chce budować zakłady przemysłowe … tak samo jak w PRL-u? Moim zdaniem źle to wróży dla gospodarki.

Wróćmy jednak do obietnic. Głównym pomysłem wydaje się być po 500 złotych na dziecko. Skąd na to wziąć? Ano Unia Europejska da. A jak nie da … to będzie wina Unii, no bo przecież nie PiS-u. Forsę dostaną wszyscy już na drugie, trzecie i kolejne dziecko … tzn. nie wszyscy. Bogaci nie dostaną. Jacy to są bogaci? Jarek już nie precyzuje, prawdopodobnie sam wskaże takie osoby.

Ma być także wszystko w celu prokreacji. Starsi ludzie, poza wiekiem rozrodczym, nie są już tacy ważni. Dla nich cofnie się tylko reformę emerytalną. Jarek nie wyjaśnia już jednak nikomu, że dla starzejącego się obecnie społeczeństwa, będzie to katastrofą. Moim zdaniem ludziom nie zależy na cofnięciu reformy emerytalnej, większość nie będzie miała nic przeciwko dłużej karierze zawodowej o ile będzie miało pewność zatrudnienia. Ludzie boją się, że tej pracy mogą przed emeryturą nie mieć. I tym problem. To problemem bezrobocia trzeba się koniecznie zająć, a nie zmieniać decyzje administracyjne.

Dla zwiększenia „dzietności” PiS wydłuży nam urlopy macierzyńskie. Obecnie wydłużono już je do roku, ale Jarek chce przelicytować Platformę Obywatelską i obiecuje więcej … ciekawe – 2 lata, 3 lata, 5 lat … może jeszcze więcej? Czy taka matka będzie miała szansę wrócić do życia zawodowego? A może niech nie wraca, może politycy PiS-u uważają, że miejsce kobiety po wsze czasy jest w domu. Wrócilibyśmy wówczas do tradycyjnego modelu rodziny. Facet zarabia, żona siedzi w domu i zajmuje się szczęściem domowego ogniska.

Kolejne „chwytliwe” pomysły. Pierwszy – likwidacja gimnazjów. Napiszę tylko tyle, że w dzisiejszej sytuacji demograficznej jego realizacja oznaczać będzie wysłanie tysięcy nauczycieli z tych szkół na bezrobocie. Drugi – likwidacja NFZ-u … nie wiem, ale wydaje mi się, że finansowanie służby zdrowia bezpośrednio z budżetu państwa oznaczać będzie „odkręcenie” kurka z pieniędzmi na coś „bez dna”, bez jakiejkolwiek kontroli i umiaru. Jak to się skończy? Moim zdaniem łatwo przewidzieć.

Ciekawa jest odpowiedź PiS-u na pytanie skąd brać potrzebną na spełnienie obietnic kasę. Pieniądze bowiem są! Biernie sobie leżą na kontach przedsiębiorstw, wystarczy tylko po nie sięgnąć! Nie chcę straszyć przedsiębiorców, ale lepiej wiać. To nie skończy się na zapowiadanej trzeciej stawce podatkowej, to z pewnością oznacza nowe, liczne, jawne czy ukryte obciążenia podatkowe i administracyjne.

Kolejnym źródłem kasy ma być opodatkowanie banków i hipermarketów – niech zgadnę, kto te nowe podatki spłaci. Klienci banków i kupujący w hipermarketach. Czyli my wszyscy!

Ciekawe są stwierdzenia dotyczące polityki zagranicznej. Obecnie prowadzona jest „na kolanach”, ale Jarek „podniesie nas z kolan” … źle to wróży dla naszej reputacji i wizerunku za granicą, a w szczególności dla naszego handlu zagranicznego. Cóż, już to przerabialiśmy w latach 2005-2007. Przeżyliśmy to wówczas, przeżyjemy i tym razem.

Kultura – tutaj sprawa jasna. Dofinansujemy tylko tę prawdziwą. Beztalencia nie dostaną kasy. Kto określi czy ktoś ma talent lub go nie ma? Wiadomo, prezes!

Żeby nie przedłużać na koniec jeszcze dodam – warto zawsze pamiętać, że Ci co są w stanie nam wszystko obiecać, równie łatwo mogą także, w jednej, chwili nam wszystko odebrać.