szaranczaA na całe kargulowe plemię i pole spuść dobry Panie wszystkie plagi egipskie, tylko się nie pomyl i nas Pawlaków, sąsiadów kargulowych nie doświadczaj, bo my się swojej miedzy trzymamy.

 

   Mam czasem wrażenie, że opozycja w kraju modli się w podobnym stylu jak bohaterowie kultowego już filmu. Chyba żaden rząd po 1989 roku nie zmagał się bowiem z tyloma przeciwnościami losu, co rząd Platformy Obywatelskiej. Aż dziwne, że Donald Tusk i  jego rząd ze wszystkim sobie radzi.

 

   Nie posprzątano jeszcze po największej powodzi od ponad stu lat, a już wiadomo, że druga fala powodzi ma uderzyć na Dolny Śląsk najpóźniej jutro. A na tym nie koniec. Czesi ostrzegają, iż będzie i trzecia fala – przekonamy się o tym we wtorek lub środę. Cały czas nad Polską wiszą czarne chmury, z których spadają niewyobrażalne ilości wody. Nawet na terenach, gdzie powódź jest mało prawdopodobna woda stoi na polach i chyba skutecznie przyczynia się do niszczenia plonów. Na razie mówi się o nieurodzaju truskawek, których ceny są absurdalnie wysokie, ale jak tak dalej będzie padać, to skutki tego deszczu odczujemy już niedługo płacąc za żywność.

 

   Mokra wiosna to raj dla komarów, meszek i innych wrednych latających, męczących stworzeń. Lęgną się, gdzie tylko się da. Podobno ma być ich dwu, trzy, a nawet kilkukrotnie więcej niż zwykle. Jak tak, to odpoczynek na świeżym powietrzu może stać się koszmarem. I to kosztownym. Wrocław wyda w tym roku na walkę z komarami 400 tys. zł – już wiadomo, że będzie to stanowczo za mało. Nasze budżety też ucierpią – wydamy forsę na różne OFF-y, Brise i inne odstraszacze.

 

   Katastrofalna pogoda jakoś wyjątkowo upodobała sobie nasz kraj. W ubiegłym roku obserwowaliśmy dziwne w naszym kraju, niezwykle silne trąby powietrzne. Obserwowaliśmy w TVN24 to, co wydawało się „zarezerwowane” dla Ameryki – jak wiatr niszczył całe gospodarstwa, wywracał autobus. Już w ubiegłym roku mówiło się o katastrofalnych skutkach burzowej pogody. A potem … potem nastała zima. Nie jakaś tam zwykła, przeciętna zima. To przecież niemożliwe, gdy rządzi Tusk. To była zima stu, a może nawet tysiąclecia. Mróz i śnieg nie odpuszczał, prawie aż do kwietnia. Teraz w samorządach „modlą się”, aby końcówka roku była łaskawsza, bo pieniędzy na odśnieżanie właściwie już w budżetach nie ma.

 

   Jakby deszczu i śniegu było mało, to wyjątkowo przez jakiś czas, upodobał nas sobie pył wulkaniczny wyrzucany przez islandzki wulkan. Akurat, gdy był najbardziej aktywny musiało wiać z zachodu na wschód. Nie mogło przecież wiać w odwrotnym kierunku i pchać tę wredną dla samolotów chmurę nad ocean atlantycki.

  

   Rząd Platformy Obywatelskiej zetknął się też z największym od lat siedemdziesiątych, a może i lat trzydziestych ubiegłego stulecia kryzysem ekonomicznym. Polska jako jedyny kraj w Europie nie weszła w stan recesji, i jak dotychczas nie przeżyliśmy tej złej koniunktury gospodarczej tak dotkliwie jak nasi sąsiedzi – nie było gwałtownego ciecia wydatków, masowych bankructw firm, zwolnień pracowników. Rozsądna polityka gospodarcza mam nadzieję, pozwoli też w miarę bezboleśnie „przeżyć” i następne niebezpieczne zawirowanie gospodarcze – największy kryzys euro od powstania tej waluty. Kryzys, który już doprowadził do bankructwa Grecję, a na jej skraj Hiszpanię i Portugalię.

 

   Polska radzi sobie z problemami, bo rząd Tuska nie słucha panicznych krzyków i populistycznych rad. Nie słuchał, gdy chciano „ratować” gospodarkę pompując miliardy złotych w nierentowne branże, nie panikował, gdy świat obiegała rzekoma pandemia grypy. Minister zdrowia Ewa Kopacz, która początkowo była niemiłosiernie atakowana, zaoszczędziła naszemu krajowi wiele milionów złotych. Nie uległa lobby farmaceutycznego i teraz te pieniądze można przeznaczyć na walkę z powodzią. Jakoś dziwnie opozycja nie raczy sobie o tym przypomnieć. Ciekawe dlaczego?

 

  I na koniec – największa tragedia lotnicza w wymiarze politycznym. Tragedia, która powinna nas czegoś nauczyć, a chyba tak nie jest. Politycy nie mówią wprost co myślą – obowiązuje udawana poprawność polityczna – teraz faktyczne ich poglądy przedstawiają publicyści, dziennikarze, zaprzyjaźnione radio i telewizja. Nie są to niestety poglądy „miłości”. Polska scena polityczna ma w sobie więcej nienawiści niż przed katastrofą – tyle że jest ona umiejętnie skrywana. Rząd musi zmagać się też z niezliczonymi ilościami teorii spiskowych, które rozpleniły się nie tylko w telewizji i Internecie, ale obecne są też podczas każdej dyskusji politycznej w naszych domach. Mam wrażenie, że cokolwiek zrobią nasze władze – ujawnią szczegóły śledztwa, nie ujawnią, powiedzą, nie powiedzą – i tak będzie źle. Mam nadzieję, że i z tym rząd Tuska sobie poradzi.