Bądźcie jak te wysokie drzewa

rys newsweekW każdej społeczności są ludzie aktywni, którzy w różny sposób chcą spożytkować drzemiącą w nich energię.

Działają i zachęcają innych do działania, mają chęci i pomysły. Nie boją się pisać, zabierać głosu, przekonywać do swoich racji i poglądów. Są twórczy, kreatywni, pozytywni, widoczni i często powszechnie znani.

I niestety to przeszkadza. Wszyscy doskonale wiemy, że wokół nas żyją ludzie głupi, bezduszni i agresywni, którzy od czasów pojawienia się Internetu mają „wreszcie” okazję bezkarnie wystąpić z garściami pełnymi „gówna” – obrzydliwą, lepiąca się mazią, która zawsze działa, gdy brak merytorycznych argumentów. Rzucają tym często na oślep, gdzie popadnie, chcąc zniszczyć tych, których nienawidzą.

Hejterzy nie proponują nic w zamian, nie wskazują innych, może lepszych rozwiązań. Ich cel jest jasny i prosty utopić, oblepić, upokorzyć – kłamstwem, insynuacją, a nawet groźbą. Wyśmiewanie opinii, poglądów, przekonań, religii, pochodzenia, narzucanie swojego zdania, stałe ocenianie, krytyka, kontrolowanie.

Albo jeszcze gorzej, zwykłe znęcanie się psychiczne – poniżanie, upokarzanie, zawstydzanie, stosowanie gróźb, szantażowanie, obrażanie, wyzywanie, a w efekcie doprowadzenie do stresu, wycofania się z własnej aktywności i demonstrowania własnego zdania. To, ukryta za hasłem wolności słowa, ich droga do zwycięstwa i lekarstwo na własne ograniczenia.

Dla mnie hejt jest zaburzeniem psychicznym, swego rodzaju chorobą, której objawy wynikają z skrywanych cech charakteru, faktycznej niskiej samooceny, a tym samym kompleksów – połączonej z poczuciem niesprawiedliwości, że ktoś jest inteligentniejszy i ma szczęście do rozwoju wrodzonego talentu. Wynika też ze słabości charakteru, który często ulega wpływom propagandy wciskającej nam poczucie wszelakiego zagrożenia.

Dla hejterów jesteśmy jak spluwaczki na frustrację i gniew, za wydumaną niesprawiedliwość losu i nienawiść do świata. Internet wymaga więc coraz grubszej skóry. Tylko jak nic nie robisz, to nie podlegasz hejtowi.

Ale jest w tym i pocieszenie. Pioruny biją w wysokie drzewa, nigdy w sracz. Dlatego też apeluję do wszystkich tych, którzy gdy próbują coś pozytywnego zrobić są brutalnie atakowani często niemerytoryczną krytyką. Nie przejmujcie się. Róbcie swoje. Jesteście jak te wysokie drzewa.

Rys. Newsweek