„Polska w trocinach”, „Mordor”, „Siekierezada” to tylko przykładowe tytuły prasowe po wprowadzeniu pisowskich zmian dotyczących wycinki drzew.
I nie ma w tym żadnej przesady. Drzewa wycina się dosłownie na każdym kroku. Czy jest to niezbędne i potrzebne, czy też zupełnie nie … to wydaje się nieistotne, ważne jest aby ciąć, piłować i rąbać.
Wystarczy wyjechać poza miasto w jakimkolwiek kierunku. Dewastacja przyrody postępuje błyskawicznie, niekontrolowanie, dosłownie wszędzie. Polak mając chyba we krwi potrzebę niszczenia, tnie wszystko jak leci … póki jeszcze można – bo zaraz zmienią prawo i swoboda rujnowania się skończy.
Nawet te najmłodsze dzieci wiedzą, że drzewa w miastach trzeba sadzić, a wycinać tylko wówczas, gdy jest to uzasadnione. Drzewa dają tlen, cień, obniżają temperaturę w upały, pomagają walczyć z niezwykle szkodliwym dla nas smogiem, a przede wszystkim poprawiają wygląd miasta. To między innymi dzięki temu Ełk jest jednym z piękniejszych miejsc w naszym kraju.
Dlatego uważam, iż wzorem Słupska, czy Sopotu należy pokazać tym co trociny mają w głowie, że w Ełku docenia się drzewa i wycina się je nie dla „zabawy”, ale jedynie przy ważnych dla Ełczan inwestycjach drogowych oraz gdy zagrażają zdrowiu i życiu mieszkańców.
Proponuję zatem:
- Stwórzmy w bieżącym roku mapę zasadzeń – znajdźmy każde możliwe miejsce, gdzie można posadzić drzewo, tak aby nikomu i niczemu nie przeszkadzało jak wyrośnie.
- Zaplanujmy w budżecie miasta na rok 2018 odpowiednie środki finansowe, które wystarczą na zakup niezbędnej ilości drzew i krzewów.
- Przygotujmy wiosną 2018 roku akcję sadzenia drzew. Zachęćmy mieszkańców, aby wspólnie z Radą Miasta osobiście zaangażowali się w tę akcję.
Niech Ełk pozostanie miastem przyjaznym naturze, gdzie więcej sadzi się drzew niż ich wycina. Gdzie jedynie „wycina się” z życia publicznego polityków z tak okrutnymi dla przyrody pomysłami.