Wiele osób pyta nas jak to naprawdę jest z budżetem miasta? Czy już mamy kryzys finansowy i powinniśmy bać się zadłużenia?
Odpowiadam, że budżet roku 2020, jest trudny, ale jeszcze nie kryzysowy. Zadłużenie miasta nie jest małe, ale jest jeszcze na bezpiecznym poziomie.
A jak będzie, dobrze czy źle? Najkrótsza odpowiedź brzmi – naprawdę nie wiem jak będzie, bo to zależy od bardzo wielu rzeczy.
Dlaczego rok 2020 będzie trudny?
Dlatego, że na terenie miasta przeprowadzamy duże, bardzo kosztowne inwestycje, z których ze względów społecznych i ekonomicznych nie możemy zrezygnować. I to – dodam – w sytuacji, w której zmiany w prawie wprowadzone przez rząd pozbawiły miasto przeszło 17,6 milionów złotych!
Wystarczy tylko wymienić rozbudowę Szkoły Podstawowej nr 5 na osiedlu Jeziorna, termomodernizacja szkół i przedszkoli, budowę budynku komunalnego na ul. Kolejowej, zakup autobusów hybrydowych, czy I etap remontu ul. Norwida. Tylko te inwestycje to wydatek ponad 44 mln złotych.
Gdybyśmy mieli te stracone niemal 18 mln złotych byłoby znacznie, znacznie łatwiej.
Z tym że łatwiej wcale nie znaczy bezproblemowo!
Budżet trudny jest także dlatego, że istnieje duże ryzyko niedoszacowania niektórych wydatków. Już obecnie mówi się o niewystarczających środkach na wykup usług w Domach Pomocy Społecznej, być może w pieczy zastępczej, na odprawy dla nauczycieli, nakłady w gospodarce wodami opadowymi. Znaczne oszczędności poczyniono na remontach dróg, w szkołach i jednostkach organizacyjnych.
Niedoszacowanie to właśnie efekt utraty znaczącej części dochodów. Może być więc tak, że w ciągu roku w niektórych miejscach zabraknie pieniędzy.
Do tego dochodzi niepewność w szacowaniu wydatków. Przykładowo nie wiemy, o ile wzrośnie cena prądu, jak znacząco pójdzie do góry cena usług, materiałów, czy nie będzie presji na podwyżki wywołane niezadowoleniem z powodu „spłaszczonych” wynagrodzeń? Nie znamy odpowiedzi na wiele, wiele innych pytań, które powinny być zawarte w dobrze zaplanowanym budżecie miasta.
Jeszcze nigdy nie byliśmy w sytuacji, w której zderzamy się z tak dużą liczbą niewiadomych, co zdecydowanie nie ułatwia budowania wiarygodnego planu finansowego miasta.
Dlatego radni szukali oszczędności – tak, aby zabezpieczyć środki tam, gdzie spodziewali się, że będzie pilna potrzeba ich dołożenia.
Ponadto irytująco wysoki jest planowany deficyt budżetowy, więc pojawiające się działania, propozycje i wnioski zmierzały do jego ograniczenia.
Czy to zadanie się udało? Czas pokaże. Na razie redukcja wydatków wyniosła 4,24 mln złotych, z czego 3,61 mln złotych przeznaczonych zostanie na zmniejszenie planowanego deficytu.
Czy to satysfakcjonujące oszczędności?
Budżet, trzeba uczciwie przyznać, został przygotowany „skąpo” i na większe oszczędności nie było szans. Jeżeli jakiś radykał nie jest zadowolony z cięć, to mu stanowczo odpowiem – więcej w sposób racjonalny się nie dało!
Oczywiście wnioski radnych dotyczące oszczędności okazać się mogą „chuchaniem na zimne”, bo ewentualny wzrost wpływów – chociażby z PIT- tak jak obserwowaliśmy to w latach ubiegłych spowoduje, że problemy nie wystąpią, albo będą mniejsze niż się tego obawiamy i na spokojnie zasypiemy wszystkie „dziury”.
Powiem krótko – oby tak było, bo w roku 2020 to wyjątkowe „gdybanie”!
Celowo nie piszę o wzroście wolnych środków – ich kwotę poznamy na przełomie stycznia i lutego przyszłego roku. Owszem, ich większa ilość znacząco poprawi płynność finansową, ale wolne środki nie są jakimiś „mitycznymi” oszczędnościami, to środki z niewydanego w poprzednim roku kredytu.
Trzeba wyraźnie podkreślić, iż obecnie odczuwana zadyszka finansowa wszystkich polskich samorządów to nie tylko skutek ostatnich zmian w prawie. To też efekt kilku innych czynników, często niezależnych od samorządów, takich jak chociażby wynik niedofinansowania zadań zleconych przez Państwo – w samej edukacji „dziura” z tego tytułu wynosi w Ełku blisko 40 mln złotych! Ale to także – niestety – efekt dotychczasowych działań i podejmowanych decyzji w samych samorządach.
Chyba należy wreszcie powiedzieć na głos, że problemy wygenerował także boom inwestycyjny w samorządach obserwowany w ostatnich latach.
Możliwość wykorzystania środków unijnych, łatwość ich pozyskania wprowadziła, w mojej ocenie, nadmierny entuzjazm inwestycyjny, który spowodował znaczny wzrost zadłużenia.
I my wszyscy – bez wyjątku – byliśmy entuzjastami jak największego wykorzystania funduszy unijnych.
Właściwie, to przez lata, miasta w jakimś sensie były rozliczane z umiejętności pozyskiwania środków unijnych. Pozyskiwaliśmy co tylko się dało, jak się dało i gdzie się dało – trochę bez refleksji, że każda inwestycja generuje koszty utrzymania, wymaga angażowania wcale niemałych środków pieniężnych. Najczęściej tych pochodzących z kredytów.
Dlaczego budżet Ełku na rok 2020 nie jest kryzysowy?
Bo kryzysowe z pewnością mamy dopiero przed sobą!
Kryzys w finansach samorządu zacznie się wówczas, gdy znacząco zaczną spadać dochody miasta.
Niekorzystne decyzje władz centralnych, niedostrzeganie zagrożeń przez samorządy w połączeniu z ewentualnym kryzysem gospodarczym, to niestety droga do gigantycznych problemów.
Szczególnie w powiązaniu z posiadanym zadłużeniem. Sama wielkość długu Ełku nie jest jeszcze jakoś specjalnie niepokojąca. Jeżeli nie będziemy się dalej znacząco zadłużać i nie będą spadać dochody, to sobie bez problemu poradzimy.
Mnie na razie bardziej martwi nie wysokość zadłużenia, tylko tempo jego wzrostu. Jeżeli stracimy czujność, to możemy nie zauważyć, jak przekroczymy „cienką czerwoną linię”, a wówczas może już nie być łatwego powrotu do stabilizacji w finansach miasta. Oby tak się nigdy nie stało.
Na szczęście rok 2020 ma szansę być tym, w którym nie spotka nas przykrość obserwowania znaczącego spadku dochodów i gwałtownego ratowania bieżącej działalności samorządu dodatkowymi środkami pochodzącymi z kredytu.
Póki co kredyty zaciągamy wyłącznie na inwestycje, co nie jest negatywnym zjawiskiem.
Wystarczy też przypomnieć, że Rada Miasta nie podniosła na przyszły rok podatków lokalnych. To sygnał, że jeszcze nie musimy na siłę szukać dodatkowych dochodów budżetu – jednakże już za następne lata żaden ekonomista czy samorządowiec nie daje gwarancji.
Jak będzie zależy więc od czynników i zewnętrznych, i wewnętrznych. Ewentualny kryzys gospodarczy i dalsze podnoszenie np. płacy minimalnej, to utrata kolejnych milionów złotych, dalszy optymizm inwestycyjny, to ryzyko angażowania coraz większej kwoty środków, których tak naprawdę już nie mamy.
Tego budżet każdego miasta może już nie wytrzymać.